23 listopada, 2012

Rozdział 23


***HARRY***

-Danielle! -krzyknąłem i rzuciłem się na szyję mulatce gdy tylko pojawiła się w progu.
-Już, już. Też tęskniłam. -powiedziała miłym głosem uśmiechając się i próbując wyrwać z moich uścisków.
-Jak się czujesz? Co u twojego brata? -zarzuciłem ją pytaniami gdy tylko weszliśmy do jej mieszkania.
-U mnie wszystko dobrze, mój brat też jest zdrowy, to był tylko... fałszywy alarm. -uspokoiła mnie.
-Wiesz... Jakoś źle mi z tym, że nie odwiedziłem Cię wcześniej. Przepraszam. -ukazałem skruchę.
-Na prawdę nic się nie stało. Za to u Ciebie najwyraźniej tak, mów o co chodzi.
-To nic takiego. -nie przyszedłem do niej, aby ją zamartwiać. Chciałem tylko porozmawiać o błahostkach i dowiedzieć co u niej. Trzeba przyznać, że dziewczyna ma intuicję.
-Jeśli Cię to przekona, to Lou mówił mi co się u Was wydarzyło. Jesteśmy w końcu przyjaciółmi, ale po twojej twarzy widzę jakieś problemy i zmartwienia. -skąd ona to wie?
-To na prawdę nic...
-No powiedz już! -zaczęła mnie łaskotać po brzuchu. Śmialiśmy się tak dobrą chwilę, gdy w końcu zajęliśmy miejsca na kanapie i jej twarz spoważniała. Postanowiłem powiedzieć o co chodzi.
-Louis i Zayn się pobili. -rzuciłem prosto z mostu.
-Jak to? Nic im nie jest? O co poszło? -zaczęła zadawać wiele pytań.
-Dali sobie tylko w twarz. Nie wyglądało na nic poważnego. Nie mam pojęcia o co chodziło bo wyszedłem i powiedziałem, żeby się dogadali zanim wrócę. Mam nadzieję, że się nie pozabijają. -chciałem, żeby to zdanie wyszło pół-żartem, ale widząc jej minę sądzę, że się nie udało.
-Wytłumacz mi jedno, co jest między tobą, a Zaynem? Tak nagle jesteście blisko siebie i...
-Nie wiem jak to się stało. Jeszcze niedawno był moim największym wrogiem, ale jakiś czas temu się zmienił. Jest inny i to jaki był wydawało się być tylko maską pozorów. Sam tego nie rozumiem, ale nie o rozumienie tu chodzi. Ufam mu i to jest ważne. Może zbyt łatwo zyskuję dobre mniemanie o ludziach, ale on na to zasługuje. Pokazał, że żałuje i tak na prawdę nie jest zimnym draniem, gdzieś głęboko jest wrażliwy. -powiedziałem jej wszystko. Wiem, że jej mogę się zwierzyć. Zresztą Lou też to robi...
-To wszystko? Myślałam, że wciąż jest taki jak kiedyś... Zdziwiłeś mnie. Jesteś może głodny? Zrobimy kolację! -lubię gotować, a dziewczyna jest dobrą kucharką więc się zgodziłem. Zaczęliśmy się krzątać po kuchni szukając składników potrzebnych do zrobienia omletu japońskiego. Nigdy nie słyszałem o czymś takim, ale Dan twierdzi że jest prosty w zrobieniu i smaczny. Po przygotowaniu i usmażeniu posiłku nadeszła pora, aby go zjeść. Był naprawdę pyszny. Stwierdziłem, że jest późno i grzecznie pożegnałem się z młodą pielęgniarką. Powiedziała, żebym wpadał do niej częściej bo lubi gotować razem z kimś. Wiem, że to jej pasja. Tak jak taniec. Dziewczyna kocha tańczyć, aż dziwie się, że nie została tancerką. Jednak pomaganie ludziom okazało się lepsze. Szybkim krokiem wędrowałem w stronę domu, zastanawiając się co tam zastanę i czy Lou z Zaynem mnie posłuchali.


***LOUIS***

-Poczekaj! -krzyknąłem i chwyciłem wybiegającego chłopaka za nadgarstek, na co on zareagował dosyć agresywnie.
-Słyszałeś, co powiedział Harry? On ma rację, powinniśmy sobie wszystko wyjaśnić, więc zostań i pogadajmy. -kontynuowałem.
-A jeśli nie to co mi zrobisz? -wycedził wściekle przez zęby.
-Hmm, mogę powiedzieć mu, że to ty mnie zaatakowałeś, a ja się tylko broniłem albo że po tym jak wyszedł przyłożyłeś mi jeszcze mocniej.
-Nie zrobisz tego!
-Zrobię! To co, zostajesz? -mój ton zrobił się milszy. Chłopak zamknął drzwi i spojrzał na mnie niepewnie.
-Wiedziałem, że podejmiesz dobrą decyzję. To czego się napijesz? Herbaty? Już się robi.
-Zostaję tutaj tylko dlatego, że mi grozisz. -powiedział to ze znudzeniem, jakby chciał pokazać, że nie podoba mu się tu być. Co raczej było prawdą.
-Nie tylko dlatego. Dlatego, że Hazz tego chce, a on jest dla Ciebie ważny. Zayn, jeśli mogę tak do Ciebie mówić, nie jestem ślepy. Lubisz go i jesteście kolegami, może nawet przyjaciółmi. Powinniśmy się dogadać. Nie mówię o przyjaźni, chodzi mi tylko o wzajemny szacunek i akceptację. -po tych słowach chłopak patrzył na mnie przez chwilę w ciszy, po czym przytaknął porozumiewawczo. Nalałem wody do czajnika i go włączyłem. Otworzyłem górną szafkę i zacząłem szukać apteczki, czując na sobie wzrok Malika. Był podejrzliwy i nie darzył mnie szczególną sympatią. Może ma rację, bo nie traktowałem go zbyt dobrze, ale sobie na to zasłużył. Dziś to on uderzył mnie pierwszy, gdy powiedziałem, że Loczek śpi stwierdził, że kłamię bo chcę ich rozdzielić. On nie wie jednego, ja kocham Hazzę nie jak syna lub kogoś kim się opiekuję, kocham go jak kogoś, z kim chcę spędzić resztę życia. To trochę bez sensu, patrząc na różnicę wieku jaka jest między nami. Jak to mówią, nie liczy się to ile masz lat, tylko na ile się czujesz. Usiadłem naprzeciwko mulata i położyłem przed nim świeżo zaparzoną herbatę. Wziął kubek w swoją stronę i upił łyk. Nie widziałem na jego twarzy grymasu, ale podałem mu cukier. Podziękował, twierdząc, że nie słodzi. Nagle w mojej kieszenie zadzwonił telefon, wyjąłem go energicznie z nadzieją, że to Hazz. Wyświetlona nazwa mnie zdziwiła. To była moja mama, przeprosiłem grzecznie mojego gościa i oddaliłem się na odległość pozwalającą mi w spokoju porozmawiać. Pośpiesznie odebrałem połączenie. Mama bardzo ucieszyła się słysząc mój głos. Zaczęła wypytywać, dlaczego tak dawno nie rozmawialiśmy i co u mnie. Odpowiedziałem jej krótko, że dobrze. Oznajmiła, że za tydzień przyjedzie z tatą mnie odwiedzić i mają dla mnie prezent na urodziny. Co prawda, do moich urodzin zostało jeszcze ponad miesiąc, ale zapewne później nie będą mieć czasu na odwiedziny. Poprosiłem o pozdrowienie ojca i pożegnałem się. Nie ucieszyła mnie informacja o wizycie rodziców. Co im powiem o Harrym? Prawdę? Czemu miałbym kłamać? Nie powiem, że go kocham bo oni nawet nie wiedzą o mojej orientacji. Coś wymyślę, w tym momencie muszę dogadać się z Zayem. Do głowy wpadł mi pomysł.
-Chcesz się czegoś napić? -rzuciłem zbliżając się w stronę kuchni.
-Mam już herbatę, nie ...
-Chodzi mi o coś mocniejszego. -wyjaśniłem moją propozycję. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem i wykonał ruch znaczący dla mnie jako 'jasne'. Podszedłem do lodówki i wyjąłem dwa piwa. Może nie jest mocne, ale dobre na zawieranie znajomości. Rozmawialiśmy o bzdurach, na początku było krępująco, ale potem atmosfera zrobiła się luźna. Wypiliśmy już sporo i przypomniałem sobie, że właśnie leci mecz. Poszliśmy do salonu i włączyłem telewizor. Początek drugiej połowy rozgrywki. Manchester wygrywa z Chelsea, 1:0. Okazało się, że Malik również kibicuje 'Czerwonym diabłom'. Poszedłem po chipsy i więcej gorzkiego trunku. Gdy siedzieliśmy na kanapie śmiejąc się drzwi wejściowe się otworzyły, to Harry. Chciałem rzucić się mu na szyję i powiedzieć 'kochanie, tęskniłem'. Niestety nie przy odrobinę wstawionym Maliku. Uśmiechnął się gdy zobaczył nas razem w takim humorze. Zrobiliśmy mu miejsce po środku kanapy między nami.
-Widzę, że się dogadaliście. -mówił uśmiechając się, w międzyczasie puścił mi oczki.
-Jakoś tak wyszło... Gdzie byłeś? -zapytałem.
-Cieszę się. U Danielle, jest już trochę późno, ale mam nadzieję, że się nie gniewasz. -patrzył na mnie.
-Hej, ja też tutaj jestem! -krzyknął szatyn. Wydawał się być pijany, to dziwne bo nie wypiliśmy tak dużo, mimo iż alkohol rozwiązał nam języki.
-Piliście?
-Tylko troszkę...
-Ja... Ja już pójdę. Skoro jest późno to powinienem być w domu. -widząc, że chciałem pomóc mu wstać oznajmił, iż poradzi sobie sam. Objął Hazzę na pożegnanie, a mi powiedział jedynie 'do zobaczenia'. Czy to znaczy, że się jeszcze zobaczymy? Okaże się... Dziwne, że postanowił iść tak nagle. Gdy tylko drzwi się zatrzasnęły przybliżyłem się do Loczka i oddałem się delikatnemu pocałunkowi i słodkiemu smakowi jego ust. Tęskniłem, choć nie powinienem. Nie widzieliśmy się ledwie kilka godzin. On staje się "moją własną odmianą heroiny'. Tak, to cytat ze Zmierzchu. Lubię filmy o miłości i jestem pewien, że razem z Hazzą musimy obejrzeć kilka. Po dłuższym czasie przerwałem pocałunek by móc zaczerpnąć powietrza i położyłem głowę z zagłębieniu szyi młodszego chłopaka. Biło od niego takie ciepło, dzięki któremu moje uczucia stawały się coraz mocniejsze. Nie tylko dlatego, to jedna z tych małych rzeczy, których w nim kocham.


***NIALL***

Spacerowałem wieczorem ulicami Londynu, aby zastanowić się nad moim życiem. Szczególnie nad moimi uczuciami. Czuję coś do Zayna, nie wiem tylko co to. Może tylko silna przyjaźń, lub zauroczenie. Obawiam się jednak, że się w nim zakochałem. Czemu mam się tego obawiać? Bo nie ma dla nas szans. To, że ja jestem biseksualny, nie znaczy, że całe otoczenie też. Malik jest najnormalniejszym chłopakiem, z którym niegdyś spędzałem mnóstwo czasu. Teraz to już jedynie wspomnienia. Widujemy się, ale nie tak często jak dawniej. Nie tak często jakbym chciał. Nie tak często by zadowolił mnie swoją obecnością. Cieszy mnie jednak jego zmiana. Odszedł od tych bandytów, z którymi niestety ja też miałem styczność. Wciąż może się ich bać, w każdej chwili mogą zaatakować jego lub Harrego. A co ma z tym wspólnego Harry? To dla niego Zayn się zmienił. To on go zmienił. Nie wiem jak, ale udało mu się przywrócić go do tego kim był zanim przeszedł tę duchową przemianę na gorsze. Spędzają czas razem, może i ja powinienem do nich dołączyć? Czemu nie? Jutro zaproszę ich do Nando's na obiad. Dziś w szkole pojawiły się dwie nowe uczennice, Eleanor i Natalie Calder -siostry bliźniaczki. Różnią się od siebie, dzięki czemu mogłem je zapamiętać. Nat, bo tak chce, żeby na nią mówić jest śliczna i wydaje się miła. Na dodatek wygląda na zainteresowaną moją osobą. Może ją też gdzieś zaproszę? Pomoże mi zapomnieć o Zaynie, może nawet ją pokocham? Nie chcę jej wykorzystywać, chcę po prostu zaznać odrobiny szczęścia. Może z nią mi się uda...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trochę krótko wyszło, ale mam nadzieję, że chociaż ciekawie. Jeśli czytasz tego bloga, zapraszam do wzięcia udziału w ankiecie znajdującej się po prawej stronie. Chcę wiedzieć ilu Was tutaj jest tak na prawdę. Nie wiecie jak się cieszę z ilości wejść i komentarzy. Blog ma już ponad 5500 wyświetleń. Zaczynając tą historię nie spodziewałam się takich liczb. Bardzo Wam dziękuję za wszystko, w szczególności miłe komentarze. Tradycyjnie już nowy rozdział po Waszych 10 opiniach pod tym. W kolejnej części dodam zdjęcia o opisy nowych postaci. Chyba wiecie już o kogo chodzi. Pozdrawiam:))

10 komentarzy:

  1. To jest zajebiste! ;DD
    Oddaj mi swój talent do pisania ;>
    Czekam na nn <3

    Zapraszam do mnie:
    http://you-and-i-1d.blogspot.com/
    http://onedirection-imaginy-pati.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy pomysł- bliźniaczki Calder.
    Czyżby Niall próbował zapomnieć o Zayn'ie romansując jedną z sióstr Calder?
    http://nowy-scenariusz-zycia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. piszcie dalej. :)
    ciekawy pomysł z Calderównami. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Poraz pierwszy czytam taką historie Larrego. Jest świetna. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

    Zapraszam:
    larrystylinsonforeverinmyheart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. I'm in loveee <3 Czekam na nextaa :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebiste !! <3 prosze dodaj jak najszybciej nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem że dodajecie dopiero dopiero kiedy jest 10 komentarzy, ale nie mogłybyście zrobić wyjątku ?! Proszę. Nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award na moim blogu: http://larrystylinsonforeverinmyheart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Bliźniaczki, czyli ze normalna Elenour nie jest jedna, tyko sa dwie "dziewczyny" Lou ? :>:>

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebisteee , ilu w tym blogu jest gejii i bi. ;D hah

    OdpowiedzUsuń