04 grudnia, 2012

Rozdział 24


***NIALL***

Do szkoły szedłem z kilkoma planami. Przede wszystkim na umówienie się z chłopakami na wieczór i zaproszeniem Natalie na randkę. Trochę się denerwuję. Bliźniaczki chodzą do klasy z Harrym, który jak zauważyłem przyszedł dzisiaj do szkoły razem z Zaynem. Podszedłem do nich i zaproponowałem wspólne, wieczorne wyjście na kręgle. Zgodzili się na godzinę 7.00 wieczorem, a szatyn zaproponował, że Louis też mógłby iść. Na początku nie miałem pojęcia kim jest Louis, ale Malik wszystko mi wyjaśnił i stwierdził, że jest fajny i gdy go poznam to sam się o tym przekonam. Zapytałem, czy mogę zaprosić kogoś jeszcze, nie przeszkadzało im to, ale byli ciekawscy. Dowiedzą się w swoim czasie. Na pierwszej lekcji nie mogłem się skupić, a gdy tylko dzwonek zadzwonił pobiegłem szukać Nat. Szybko ją znalazłem, zapytałem czy nie chciałaby wyjść gdzieś wieczorem ze mną i moimi znajomymi. Zgodziła się bez problemu i zapytała, czy może zabrać siostrę. Twierdzi, że dopiero się wprowadziły i nie chce zostawiać jej samej. Przytaknąłem tylko potwierdzająco, na co się ucieszyła i pocałowała mnie w policzek. Zaczerwieniłem się i już wtedy wiedziałem, że ta dziewczyna jest wyjątkowa. Po trudnych lekcjach udałem się do domu, by zrobić pośpiesznie pracę domową i przygotować się na randkę i wieczór z kumplami w jednym. Właściwie nie znam się z Harrym za dobrze, ale dogaduję się z nim i nie mamy ze sobą problemów. Założyłem na siebie ciemne jeansy, białą koszulkę polo i niebieski sweterek. Ułożyłem niedbale włosy i byłem gotowy. Miałem wpaść po dziewczyny bo nie znają jeszcze okolicy i nie wiedzą gdzie dokładnie idziemy. Poszedłem pod wskazany adres i zapukałem do drzwi. Otworzyła mi je Eleanor, starsza z bliźniaczek.Uśmiechnęła się, podała mi rękę i powiedziała, że Nat za chwilę będzie gotowa. Zaprosiła mnie do środka i w krępującej ciszy czekaliśmy na jej siostrę. Gdy już była gotowa wyglądała ślicznie w różowych rurkach, białej bluzce i kremowym sweterku. Dziewczyny założyły jeszcze kurtki i buty po czym wyszliśmy do umówionego miejsca spotkania. Zastaliśmy tam już wszystkich. Przywitałem się z znajomymi i chłopakiem w koszulce w paski, który był bardzo zabawny przez cały wieczór. Grając w kręgle postanowiliśmy podzielić się na dwie trzyosobowe drużyny. W jednej była Eleanor, Lou i ja, a w drugiej Zayn, Harry i Nat. Nie szło nam najlepiej i to oni wygrali. W zamian za przegraną mieliśmy postawić wszystkim pizzę. Po zjedzeniu kolacji chłopaki stwierdzili, że najwyższy czas już iść. Eleanor postanowiła to samo. Poprosiłem Nat by została jeszcze chwilkę na co brunetka się rozpromieniła. Poszliśmy na spacer i porozmawialiśmy o różnych bzdurach. Gdy było już na prawdę późno odprowadziłem ją pod dom, a ona po raz kolejny dała mi nieśmiałego całusa w policzek. Po udanym dniu wracałem do domu myśląc o Maliku. Wciąż czuję do niego coś więcej, ale mam nadzieję, że przy nowo poznanej dziewczynie uda mi się o nim zapomnieć. Nie tyle o nim co o uczuciu, którym go darzę. U uczuciu, które nigdy nie powinno znaleźć miejsca w moim sercu...

***LOUIS***

Od wieczoru, kiedy dogadałem się z Zaynem minął ponad tydzień. Od tamtej pory często się widujemy razem z nim i kilkoma nowymi dla mnie znajomymi. Między innymi Nialem, Nathalie i Eleanor, która próbuje mnie poderwać w każdej możliwej sytuacji. Widzę to, ale staram się ją ignorować. Zaprosiliśmy też kilka razy Dan, bardzo się ucieszyła na nasz widok. Przez ten cały czas spędziliśmy również mnóstwo świetnych chwil tylko we dwoje. Przytulamy się, całujemy, rozmawiamy o wszystkim... Opowiedziałem mu o mojej ciekawej przeszłości, wie już że mnie i Nicka coś łączyło. Wie też, że to była tylko jedna nic nie znacząca dla mnie noc. Nie chcę mieć przed nim tajemnic. On natomiast opowiedział mi swoją smutną historię. Potrafimy też w siedzieć w ciszy i rozkoszować się nią. Z każdym dniem mój chłopak, bo mogę tak go już nazywać, był coraz szczęśliwszy, częściej się uśmiechał. Jakby zapomniał o wszystkim co mu się przytrafiło. Nie chciałem rozdrapywać ran i nie rozmawialiśmy o tym co sprawiało mu psychiczny ból. Dziś postanowiłem, że wyjdziemy gdzieś razem tylko we dwoje. Do głowy wpadło mi kino. To... dosyć mało oryginalne miejsce na randkę, ale czemu nie? Przypomniałem sobie, że akurat niedawno wyszła jakaś ciekawa komedia romantyczna. Gdy już dotarliśmy do budynku i zajęliśmy swoje miejsca, a film się rozpoczął mieliśmy nadzieję na miły wieczór. Niestety produkcja okazała się nudna. Hazz prawie zasnął, a ja odsunąłem się od niego, przez co oprzytomniał i oznajmiłem, że powinniśmy wyjść. Zgodził się bez słowa. Postanowiliśmy wyjść na spacer, jest początek grudnia, więc nie jest zbyt gorąco. Szliśmy wtuleni w siebie aby było nam cieplej, nie zwracając uwagi na mijających nas przechodniów. Gdy wreszcie weszliśmy do domu,zdjęliśmy kurtki i buty Harry przywarł mnie do ściany i zaczął całować, swoje kolano położył między moimi nogami doprowadzając mnie tum do szaleństwa.
-Nie możemy. -powiedziałem półszeptem, jakbym chciał przekonać samego siebie.
-Oczywiście, że możemy i za chwilę Ci to udowodnię. -w tym momencie Loczek zaczął zdejmować ze mnie koszulkę. Całował mój brzuch, a moje spodnie stawał się coraz ciaśniejsze z każdą jego czynnością. Wymknąłem się z jego objęć, by to on znalazł się między ścianą. Błądziłem namiętnie rękami po jego ciele. W tym momencie dotarł do mnie zdrowy rozsądek. Odsunąłem się od chłopaka i oparłem o ścianę obok niego głośno oddychając.
-Nie powinniśmy. -Hazza mimo wszystko chciał pocałować mnie w usta, a ja obróciłem głowę. Walczyłem ze sobą i moim ciałem, które nie opierało się sztuczkom Hazzy.
-Dlaczego nie możemy? Nie chcesz? -zapytał spokojnie odsuwając się ode mnie.
-Harry, nie chodzi o to, że nie chcę. Chcę i to bardzo. Jestem twoim opiekunem, a ty jesteś niepełnoletni. To nielegalne, poczekajmy jeszcze trochę.
-Do moich osiemnastych urodzin został jeszcze ponad rok.
-Tak, ale do wizyty moich rodziców mniej niż doba i musimy się wyspać. -chciałem zakończyć tą rozmowę. Wziąłem go na ręce i zaniosłem do pokoju kładąc na łóżko. Sam położyłem się obok niego i wyszeptałem mu do ucha:
-Miłych snów kochanie.
-Tobie też Boo. -uwielbiałem, kiedy mówił do mnie Boo. Na swojej twarzy czułem łaskotanie jego loczków, co o dziwo mnie uspokajało. Jutro czeka Nas ciężki dzień.
Czując ciepło mojego ukochanego zasnąłem... Nagle usłyszałem dźwięk budzika. Szybko zerwałem się z łóżka i zauważyłem, że Harry'ego już nie ma. Za to na stoliku leży kartka ze znajomym tekstem: Nie chciałem Cię budzić, jestem w szkole. Wrócę o tej porze co zwykle. Kocham i tęsknię. Harry :x
Przypomniałem sobie, że muszę zrobić zakupy. Danielle obiecała mi pomóc z kolacją, na którą przyjadą goście. Napisała mi czego potrzebujemy do przygotowania kurczaka. Nie wiem do końca, czemu akurat kurczak. To dosyć zwykłe mięso, jak na taką okazję. Dziewczyna twierdzi, że skoro moi rodzice są lekarzami to na pewno wiedzą, że drób jest najzdrowszy. Ja też jestem lekarzem, ale jakoś nie szczególnie dbam o dobrą dietę. Moja rodzina też nigdy nie dbała. W Tesco spędziłem sporo czasu szukając przeróżnych przypraw i warzyw. Wziąłem też kilka bananów dla Harry'ego. Gdy już wyrwałem się z supermarketu i wróciłem do domu, czekając na pomoc w gotowaniu zacząłem sprzątać. Trochę to czekanie trwało, bo zdążyłem ogarnąć cały dom, nie licząc pokoju Hazzy. Może i jesteśmy parą, ale powinien sam posprzątać tak jak każdy normalny nastolatek. Słysząc dzwonek do drzwi pobiegłem w ich stronę i szybko je otworzyłem. Na powitanie uściskałem się z przyjaciółką i ochrzaniłem ją, za to ile musiałem czekać. Stwierdziła, że skoro rodzice będą wieczorem to nie ma sensu gotować nic przed południem. Ma rację, ale jest już grubo po południu. Przyprawiła mięso i wytłumaczyła jak i kiedy mam włączyć piekarnik. Nie to że nie gotuję sam, bo robię to. Jestem tylko kucharzem jednego dania. Makaron to jedyne co mi wychodzi jadalne i wszystkim smakuje, chociaż nie jestem pewien czy nie udają, aby mnie nie urazić. Zaczęliśmy kroić warzywa do sałatki, kiedy drzwi się otworzyły i usłyszałem radosny głos mojego chłopaka. Wszedł do kuchni i zaproponował pomoc, ale odesłałem go do pokoju i kazałem nie wracać, dopóki tam nie będzie czysto. Udał obrażonego i powędrował na górę. Gdy skończyliśmy przygotowywać posiłek podziękowałem pielęgniarce. Ona tylko życzyła nam powodzenia i postanowiła już iść. Ja chciałem sprawdzić jak Hazza się spisał ze sprzątaniem, więc poszedłem na górę. Uchyliłem drzwi do jego pokoju. Na prawdę nieźle mu poszło.
-Wow, brawo. -powiedziałem po czym pochyliłem się do chłopaka siedzącego przy biurku by go pocałować.
-O której oni mają przyjechać? -zapytał ze zdenerwowaniem w głosie.
-Widzę, że zrobiłeś też pracę domową... Powinni być za jakieś dwie godziny. Spokojnie, wszystko im wyjaśnię i Nas zaakceptują. Nie wiedzą nawet o mojej orientacji więc mogą się zdenerwować, ale będzie dobrze. Zobaczysz!
-Powinieneś się przebrać. -wskazał palcem na poplamioną przez różne rzeczy bluzkę i chichocząc cicho. Rzuciłem się na niego łaskocząc go, wiedziałem, że to lubi. Szybko wylądowaliśmy na podłodze tarzając się razem po dywanie.
-Ty też się ubierz bardziej elegancko. -nie wyglądał źle, ale dosyć luźno jak na takie spotkanie rodzinne. Znam moich rodziców i najchętniej przy stole widzieliby mnie w garniturze. Poszedłem luźnym krokiem do swojego pokoju. Z szafy wygrzebałem czarne rurki, błękitną koszulę i szelki. Założyłem na siebie mój strój i ułożyłem starannie włosy. Wróciłem do pokoju Hazzy, on wyglądał jak zwykle wspaniale. Miał na sobie ciemne i obcisłe, jeansowe rurki, białą bluzkę i rozpiętą niebieską koszulę. Jego włosy tworzyły artystyczny nieład, a oczy błyszczały. Spojrzałem na zegarek i rzuciłem się jak oparzony w stronę schodów. Loczek pobiegł za mną pytając co się stało. Niezrozumiale powiedziałem tylko, że kurczak już powinien być w piekarniku. Szybko włączyłem urządzenie, po czym umieściłem mięso wewnątrz. Oparłem się o blat kuchenny i wziąłem głęboki i spokojny oddech. Harry podszedł do mnie i musnął moje usta swoimi. Pozostało nam jedynie czekać. Gdy do drzwi zadzwonił dzwonek zerwałem się z kanapy na której dotychczas siedzieliśmy przytuleni. Szybko poprawiłem strój i włosy, Hazz zrobił to samo.
-A jeśli mnie nie polubią? -zapytał smutny i lekko przerażony.
-Kochanie, Ciebie nie da się nie lubić. -Dałem mu całus w czoło i usłyszałem po raz kolejny nerwowy dzwonek. Nacisnąłem na klamkę i moim oczom ukazała się dwójka ludzi.
-Mama, tata! -krzyknąłem wesoło obejmując ich po kolei. Przekroczyli próg, a ojciec położył ciężko wyglądające walizki.
-Chciałbym... Chciałbym Wam kogoś przedstawić.
-Masz dziewczynę? To wspa...
-To Harry. Harry, to moi rodzice. -pokazałem na chłopaka z lokami, który próbował się sympatycznie uśmiechnąć, ale moja mama wytrzeszczyła oczy i widocznie się zdenerwowała.
-Lousie Williamie Tomlinsonie, kto to jest i co to ma znaczyć?
-Bo widzisz... Ja jestem... Jego opiekunem. O tak, to dobre słowo... Adopto... -kobieta nagle mi przerwała.
-Jak to? Louis, jesteś młodym i zdolnym lekarzem z dobrym nazwiskiem i przyszłością, a adoptowałeś jakiegoś nastolatka? Po co Ci kula u nogi? Kochanie, wiem, że to może być trudne, ale oddaj go tam skąd go wziąłeś. -Hazz nagle wybiegł z domu z płaczem. Bez problemu zrozumiałem o co chodzi.
-Mamo, przestań! On nie jest pieskiem i ma uczucia! Zostajecie, czy wychodzicie? -zaczekałem chwilę na odpowiedź, ale nie słysząc jej wziąłem nasze kurtki i pobiegłem szukać mojego chłopaka. Nie musiałem biec daleko. Był tuż przy następnym domu, podszedłem do niego i narzuciłem okrycie na jego plecy, aby się nie przeziębił.
-Boo, a co jeśli ona ma rację? Jeśli... -przerwałem mu chwytając jego zapłakaną twarz w dłonie.
-Hazz, ona nie ma racji. Kocham cię i wiesz o tym. Przejdzie jej, zareagowała dosyć... impulsywnie... Potrzebuje czasu, to dla niem nowe... Pamiętasz co mówiłem?
-Wszystko będzie dobrze? -wyszeptał pociągając noskiem.
-Tak, właśnie to. -zaśmiałem się lekko i przybliżyłem swoją twarz do jego składając delikatny pocałunek na jego wargach.

***ELEANOR***

Rano wpadł mi do głowy genialny pomysł. Przypomniałam sobie, że Louis mówić coś o dzisiejszej wizycie jego rodziców. Mój plan polega na tym, że niespodziewanie pojawię się w jego domu udając, że nie wiedziałam o gościach. Potem tam zostanę i spróbuję się przypodobać Tomlinsonom. Louisowi oczywiście też, dlatego w cukierni kupiłam ciasto marchewkowe. Wystarczy spędzić z kimś odrobinę czasu obserwując go i da się go przejrzeć. Może uda mi się ich nabrać, że sama je upiekłam... Jeśli jednak nie to podam adres sklepiku. Będę miłą przyszłą synową idealną dla zamożnego i zdolnego lekarza. Kiedy już uda mi się go zdobyć, na pewno będzie kupować mi prezenty. Drogie prezenty bo wygląda na kogoś takiego... Nie będę musiała pracować, a moim hobby będą całodzienne zakupy. Życie jak marzenie, najpierw trzeba się postarać. Mogłam chociaż ubrać się cieplej, chłodny dziś dzień... Moja ciocia mówi: jedni się ubierają żeby wyglądać, a inni żeby nie marznąć. Ja zdecydowanie należę do tej pierwszej grupy. Gdy weszłam na ulicę, na której znajdował się mój przyszły dom zauważyłam Harry'ego wybiegającego z budynku. Lekko się oddaliłam, by mnie nie zauważył. Płakał, może powinnam podejść i zapytać co się stało? Nie, jednak nie. On mnie nie obchodzi. Po chwili za nim wybiegł Louis, z jego kurtką w ręce. Otulił go nią i zaczęli rozmawiać. Eleanor, przydałby Ci się lepszy słuch. I zdrowa psychika nie mówiąca do samej siebie. Skończ z tym! Po chwili rozmowy zauważyłam coś dziwnego. Lou pocałował Harolda. Obserwowałam ich jeszcze przez jakiś czas, weszli do domu i zamknęli drzwi. Wygląda na to, że mój plan się nie uda. Czyżby oni byli parą? Nie możliwe... Teraz tylko tego trzeba żeby na mojej drodze pojawiły się przeszkody w postaci seksualności Louisa. Jestem pewna, że to nie był przyjacielski pocałunek. Nie mogli się od siebie odkleić. To takie obrzydliwe... Nie cierpię gejów. Pomyślę nam nowym planem w domu z kubkiem ciepłej herbaty. O ile ta idiotka Nathalie nie zaprosiła Nialla. Cały czas się śmieją i wygłupiają, a ja udaję, że to mnie też bawi. Jeśli już nie to muszę słuchać tych ciepłych słówek. Nie wierzę w miłość, jeśli coś takiego istnieje to na pewno nie spotkało tej dwójki, ani tym bardziej mojego Louisa. On jest mój i tylko mój. On może kochać mnie i tylko mnie...
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
NOWE POSTACIE!
Eleanor i Nathalie Calder (16 lat)

















Bliźniaczki, nowo wprowadzone z rodzicami do Londynu.
Eleanor- udaje miłą dla świata, gdy obierze sobie jakiś cel to dąży do niego po trupach.
Nathalie- wesoła i radosna dziewczyna, jest młodsza, ale stara się dbać o swoją siostrę jak może.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział jest napisany już od tygodnia. Dziękuję za wszystkie pozytywne komentarze. Zapraszam do brania udziału w ankiecie i mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał. Historia idzie dalej, już wkrótce wydarzy się kilka ciekawych rzeczy. Nie mogę Wam zdradzić więcej.  Następny rozdział jest już w trakcie pisania. Zapewne pojawi się do końca tego tygodnia. Pytania do postaci można zadawać tutaj: KLIK  Wystarczy napisać, do kogo skierowane jest pytanie.
Czytasz=komentujesz

5 komentarzy:

  1. Wow! Pojawiają się nowe problemy, rodzice Louis'a, Eleanor. Czy Larry będą kiedyś szczęśliwi?
    Zaciekawił mnie także Niall, boję się, że on tylko zrani Nathalie ale pożyjemy zobaczymy.

    http://nowy-scenariusz-zycia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę się przyznać, że całe 23 rozdziały przeczytałam w jedną noc i ani jednego komentarza nie zostawiłam :( Przepraszam, to do mnie nie podobne, zawsze..ale to zawsze komentuje, no chyba, ze nie wiem co napisac ( co sie rzadko zdarza ) Zatem bardzo się ucieszyłam na 24 rozdział ! Jestem pewna, że coś się stanie, czyżbyś miała zamair wprowadzić trochę dramatu? W sumie może być.. lubie dramaty, ale musi być potem wynagrodzenia, if you know what i mean :d Dobra nie pisze już nic bo musze isc sie uczyc :D
    Do następnego x

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak to jest prawdziwa El ;D
    Super rozdział, czekam na następny ;D Pozdrowienia xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowe problemy...;/
    Świetny rozdział ;D
    Czekam na nn ;***

    Zapraszam do mnie:
    http://you-and-i-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawdziwa El się ukazała. :D
    Szkoda mi trochę Harry'ego. :c
    Czekam na następny xoxo

    OdpowiedzUsuń