22 lutego, 2013
Rozdział 40 część 1
***LOUIS***
Wreszcie wróciłem w pracy. To dobijające, żeby całe majowe dnie spędzać w szpitalu. Hazz skończył naukę dziś wcześniej, ze względu na chorobę jednego z nauczycieli. Współczuję, żeby taki piękny dzień spędzać w łóżku lecząc jakąś wredną chorobę. Przekraczając próg domu poczułem przyjemny zapach. Harry jest kochany, najwyraźniej znowu zrobił obiad. Zdjąłem buty i położyłem teczkę przy drzwiach. Gdy wszedłem do kuchni widok mnie nie zaskoczył. Hazz tym razem co prawda miał na sobie ubranie, ale na wierzch ubrał ten śliczny, różowy fartuszek. Objąłem od tyłu zajętego kucharza, a gdy tylko lekko obrócił głowę pocałowałem go w policzek. Przywitał się ze mną czule odwracając się przodem do mnie i całując w usta, a ja pogłębiłem nasz pocałunek sprawiając, że nie był już słodki i niewinny. Nagle chłopak kazał mi iść umyć ręce. Na obiad przygotował zapiekankę, która była wyśmienita. Zjedliśmy ją podczas codziennej rozmowy opowiadając jak nam minął dzień. Podziękowałem za pyszny posiłek, a Harry zabrał talerze. Wstaliśmy od stołu idąc w stronę salonu.
-Mam pomysł. -powiedział przytulając mnie tak, że jego twarzy była tuż przed moją.
-Jaki? -potarłem mój nos o jego. Eskimoski pocałunek.
-Dziś spełnię Twoją największą seksualną fantazję. Nie ważne co to jest i jak jest dziwne lub szalone. -pocałował mnie.
-Jest taka jedna rzecz, ale...
-Nie ma żadnego 'ale'. Chcę Ci sprawić przyjemność.
-I sobie przy okazji też. Na pewno jesteś gotowy na wszystko? Cokolwiek to nie będzie? -zapytałem uśmiechając się zadziornie.
-Z Tobą oczywiście, że tak.
-Poczekaj chwilkę. -poszedłem do kuchni i wyjąłem z szafki chusteczkę. Nasączyłem ją jednym z płynów, jaki wyjąłem z mini domowej apteczki. Okej, nie takiej mini, bo niewiele osób ma w domu takie leki jak my. -Ufasz mi? -powiedziałem, gdy wróciłem do mojego chłopaka.
-Tak. W zupełności. -stwierdził, a ja wyjąłem zza mojego tyłu chusteczkę i przyłożyłem ją do twarzy Loczka. Po kilku sekundach jego ciało było wiotkie i opadł na mnie. Wziąłem go na ręce i zaniosłem do pokoju. Mam nadzieję, że go nie wystraszę moim pomysłem. Gdy tylko powie 'nie' skończymy to co mam zamiar zrobić. Chociaż liczę, że mój pomysł się mu spodoba chociaż troszkę... Jest taki słodki kiedy śpi.
***ZAYN***
Gdy byłem przed domem Louisa zastanowiłem się czy posłuchać Eleanor. Chciałem zapukać, albo zadzwonić. Jednak tego nie zrobiłem. Cicho nacisnąłem klamkę. Drzwi były otwarte. Wszedłem do środa i rozejrzałem się. Było cicho. Może nikogo nie ma? Ktoś jednak musi być bo nikt nie zostawia pustego domu otwartego. Pomyślałem co mówiła Calder. Będą na górze. Niemal na palcach stanąłem na pierwszym schodzie. Potem na następnym. I jeszcze jednym. Zacząłem słyszeć jakieś dźwięki. Przyspieszyłem kroku starając się nie zachowywać głośno. Gdy byłem na górze ponownie się rozejrzałem. Wsłuchałem się w odgłosy i przełknąłem ślinę. Czyżby dziewczyna miała rację? Niepewnie stawiałem kroki w stronę pokoju Louisa, skąd dobiegały dźwięki. Drzwi były przymknięte. Podszedłem trochę bliżej i zaniemówiłem. Szybko schowałem się za ścianą, żeby nie było mnie widać. Wylądowałem na kolanach i ponownie zajrzałem do pokoju. Do moich oczu pociekły łzy. Ja nie płaczę... Zwykle nie płaczę. Widziałem nagiego Harry'ego podwieszonego pod sufitem nad łóżkiem w pozycji klęczącej i Louisa z batem w ręku. Loczek wręcz błagał o więcej, używając formy 'panie Tomlinson'. Nie miałem ochoty na to patrzeć, ani słuchać tych jęków. Zasłoniłem uszy rękami kręcąc głową z niedowierzaniem. Dlaczego Hazzie jest z Nim? Dlaczego to robią? Nic nie rozumiem... Wciął płakałem. Jestem wściekły, czuję żal i zazdrość, a zarazem smutek i miłość. Co mam zrobić? Mam broń, mogę jej użyć i wszystko będzie z głowy. Nie będzie już Louisa i Harry'ego. Nie będzie już Louisa i Harry'ego -powtórzyłem w myślach, aż zrozumiałem sens tego zdania. Czy to na prawdę dobre wyjście? Dobre rozwiązanie? Może powinienem po prostu wyjść i zapomnieć o tym co tu ujrzałem. Nie mogę tak. Nie chcę. Nie potrafię. Zacząłem grzebać w kieszeniach, aż znalazłem to czego szukałem. Wychyliłem się za próg i byłem gotowy to zrobić. Przełknąłem ślinę ponownie patrząc przez załzawione oczy na widok przede mną i po prostu to zrobiłem nie zważając na nic...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie! Wiem, że ten rozdział jest bardzo bardzo bardzo krótki, ale postanowiłam podzielić całość na dwie części. Sądzę, że w ten sposób będzie ciekawiej. Co do drugiej części- jeszcze jej nie zaczęłam. Zapewne trochę to potrwa, ze względu na mój chwilowy zanik chęci do pisania. Dziękuję za 19 komentarzy, to rekord tego bloga. Nie spodziewałam się, że będzie tego aż tak dużo. Pozdrawiam!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
o shit! bosz! głupi Zayn, że dął się tak namówić El...
OdpowiedzUsuńO BOŻE !!! Zayn głupku co Ty robisz ?!?!?! NIEEEE
OdpowiedzUsuńtak poza tym rozdział świetny ! nie mogę się doczekać kolejnego <3
Zabiję Zayna, zabiję Zayna,zabiję, Zayna, zabiję go! Zakopię żywcem. Nie ręczę za siebie w tym momencie.
OdpowiedzUsuńHuh, rozdział genialny i czułości Larry'ego na samym początku omomomomoomomomomoomoom *-*
Kocham. xx
Błagam nie usmiercaj nikogo. Tak bardzo proszę. Nie przezylabym tego. Btw Lou jakie ty masz fantazje seksualne. Przerazasz mnie... ;)) mam nadzieję że wszyscy wyjdą z tego cało. Chyba że malik popełni samobójstwo.
OdpowiedzUsuń@CheshireCat0102
NIEEEEE!!!!!! Co żeś zrobiła?! Zabił ich ten psychopata Malik?! Czy siebie? Czy tylko strzelił zwracając na siebie uwagę i strasząc wszystkich??? Zdecydowanie nr 3 jest najlepszym wyjściem... Rozdział jak zawsze świetnyy!!! Z dreszczykiem emocji i niewiadomych sytuacji.. Czekam na kolejny wpis, mam nadzieję że nie potrwa to długo. Do napisania Xx <3
OdpowiedzUsuńNie śmierc Malika :) szkoda go. Czekam...:*
OdpowiedzUsuń*__________* aiodhhobc jaki świetny
OdpowiedzUsuńCzekam no to jak daleko posunie ie się Zayn?
Następny proszę :)
Dużo weny życzę i ochoty do pisania ;D
ZAYN ZOSTAW LARREGO BO BEDZIESZ MIAŁ DOCZYNUENIA ZE MNĄ!!! O.o
OdpowiedzUsuńA rozdział świetny ale krótki :(
o WOW ! Zayn co Ty robisz ?!?!?! Mam nadzieję, że tym strzałem chce zwrócić na siebie uwagę...
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :)) a te momenty Larrego takie mraśne *.*
życzę powrotu weny :) czekan na kolejny rozdział ;) Pozdrowienia ;*
Zayn nie rób tego..! Boże powiedz, że on ich nie zastrzeli..! Rozdział genialny.. Tylko Zaynowi coś odbiło.. Już nie mogę doczekać się drugiej części.. życzę weny, i pozdrawiam.. :3..Xx
OdpowiedzUsuńWow. WOW... Przypomniałam sobie czemu nie lubię Malik.... Tomlinson, od czego są zamki w drzwiach?!
OdpowiedzUsuńŻyczę powrotu weny i pisz jak najszybciej :3
Jane xx
nioe nie mów że on.. n ieee ja nie chce ! to niee... ja nie chce by Larrego rozdzielono :/ grr nie lubie zayna ani el -.- i to wygląda na niekorzyść Lou ;///
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny ! :)
Nie trzymaj nas dłużej w niepewności...:)
OdpowiedzUsuńnie pomyslałabym o takiej fantazji seksualnej jaka wymyślił Lou jestem tylko ciekawa do kogo strzelił i czy ten ktos przeżyje
OdpowiedzUsuńhej świetny blogg. :))
OdpowiedzUsuńDlACZEGO SIĘ NAD NAMI ZNĘCASZZ . NAPISZ WKOŃCUU TEN ROŹDZIAŁ PLISS .;P
OdpowiedzUsuńwŁaśnie przeczytałam wszystkie rozdziały i powiem ci że jest to zajebisty blog. ;p mój brat stwierdził , że troche erotyczny ale to nic . :) trzymam kciuki .:)) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwłaśnie wszystko przeczytałam...nieważne, że zajeło mi to ponad 3 godziny ;D na serio podoba mi się twoje opowiadanie i mam nadzieję, że nie stracisz weny oraz zapału. :) z chęcią będę wchodziła i czytała nowe rozdziały.. ;)
OdpowiedzUsuńJ.
Hejo Rozdział super ^^ . :P Ciekawego co dalej będzie. :)
OdpowiedzUsuń