17 stycznia, 2013

Rozdział 31


***LOUIS***

Dotarło do mnie co zrobiłem. Wylądowałem w łóżku z tą ździrą Eleanor. Harry mnie z nią przyłapał... Jest źle! Zacząłem szukać mojego telefonu wciąż nie wstając z ziemi z powodu ograniczonej równowagi. Znalazłem go w kieszeni spodni i zadzwoniłem. Tym razem na pewno do Nicka.
-Nick, proszę Cię... Przyjedź. Błagam! -zacząłem panicznie krzyczeć do słuchawki.
-Ok, będę za dziesięć minut. Co się stało?
-Dlaczego tak długo!? Harry, on...
-O co chodzi?
-To nie rozmowa na telefon. Pospiesz się... Proszę... -nie miałem ochoty mu tego wyjaśniać, wiem, że zrobi mi niezłą awanturę. W tym momencie nie przejmuję się tym, tylko martwię o Hazzę... Po jakimś czasie usłyszałem otwierające się na dole drzwi.
-Louis? Louis!? -słyszałem mojego przyjaciela.
-Nick! Jestem na górze! -sam również krzyknąłem.
-Lou? Co się stało? Dlaczego płaczesz, jesteś w samej bieliźnie i się trzęsiesz? Gdzie jest Harry? -zaczął zadawać pytania, na które wiedziałem, że muszę szybko odpowiedzieć.
-Nick, ja nie chciałem... Upiłem się w barze i zadzwoniłem po kogokolwiek żeby mnie odebrał. Tym kimś okazała się Eleanor. Wylądowaliśmy w łóżku i Hazz Nas widział. Wybiegł, a ja nie mam pojęcia gdzie jest i się martwię. -ledwo skleiłem zdanie, a już dostałem w głowę od Grimmy'ego.
-Tomlinson, jesteś idiotą! Wiesz, że Harry jest wrażliwy i na dodatek wiele przeżył. Wiesz, że jesteś jedyną ważną osobą w jego życiu!? Znam Cię nie od dziś i musiałeś mieć jakiś powód, żeby się tak schlać, ale nie czas, żeby o tym rozmawiać. Zrobimy tak: ty położysz się spać, ale najpierw daj mi jakiś notes z namiarami na znajomych Hazzy i miejsca w których może być. Ok?
-Ja muszę go znaleźć i wyjaśnić...
-Potem będzie na to czas. -powiedział poważnym głosem patrząc na mnie prosząco.
-Notes jest w tej szafce. -pokazałem placem na jedno z miejsc w mojej sypialni. -Wszystkie numery wpisane pod literą 'H' mają coś wspólnego z Nim. -kontynuowałem.
-Dzięki, ja już idę. Znajdę go! Obiecuję. -pomachał mi ręką i uśmiechnął się pocieszająco, a ja mogłem jedynie siedzieć bezczynnie i czekać. Widziałem jak grzebał w kieszeni szukając telefonu. Oby mu się udało...

***PERRIE***

Spacerowałam po moim nowym miejscu zamieszkania oglądając i starając się zapamiętać wszystkie szczegóły. Można pomyśleć, że jestem dziwna, ale lubię spacery po północy. Uspokajają mnie. Centrum Londynu jest piękne o tej porze. Weszłam na Tower Bridge po raz pierwszy w życiu i na mojej twarzy poczułam chłodny wiatr. Schowałam twarz w szaliku i zaczęłam patrzeć pod nogi. Po chwili w połowie mostu dostrzegłam postać z burzą loków na głowie. Nie zainteresowałabym się tym kimś, gdyby nie to, że stał po drugiej stronie barierki trzymając się jej lekko i najwyraźniej miał zamiar skoczyć. Podeszłam po cichu bliżej.
-Odejdź, proszę... -usłyszałam głos chłopaka. Był zachrypnięty od płaczu, tak przynajmniej mi się wydawało.
-Nie rób tego. -tylko tyle byłam w stanie powiedzieć w tym momencie. Nie byłam dobrą negocjatorką...
-Odejdź i zapomnij, że mnie tu widziałaś. Tak będzie łatwiej... -w tym momencie zorientowałam się, że on nie żartował i na prawdę ma zamiar skoczyć. Spojrzał na mnie lekko, a ja w delikatnym świetle zauważyłam łzę spływającą po jego policzku.
-Jestem Perrie. -podałam rękę w jego stronę, ale nie odezwał się. Po chwili stwierdziłam, że jestem głupia, bo gdyby mi oddał swoją dłoń najzwyczajniej w świecie by spadł.
-Nie przedstawisz się? -zapytałam, starając się by mój głos brzmiał miło.
-Po co Ci moje imię, skoro masz świadomość, że za chwilę mnie tu nie będzie? -powiedział ponownie.
-Bo gdzieś głęboko w sercu mam nadzieję, że ten chłopak, którego spotkałam nocą na moście postanowi się uratować. -powiedziałam ryzykownie. Po tym zdaniu ugryzłam się w język.
-Zostaw mnie, chcę być sam...
-Wysłuchaj mnie proszę. Potem możesz zrobić co ze chcesz, a ja Cię nie będę powstrzymywać i sobie pójdę. -on pokiwał jedynie głową, pokazując, że się zgadza.
-Też myślałam o tym kilka razy. Myślałam, że to rozwiąże moje problemy, że wszystkim będzie łatwiej gdy odejdę. Ale czy na pewno wszystkim? Pomyśl sobie, że na pewno jest ktoś, komu twoje odejście sprawi ból. Na pewno istnieje coś, dla czego możesz zostać tu ze mną. Jeśli nawet tego nie ma, to ja mogę być tym powodem... Więc proszę. Nie rób tego. Prosi Cię o to nieznajoma dziewczyna spotkana przypadkiem na moście, która nie zna nawet twojego imienia, ale twój los ją obchodzi, bo sama została na tyle skrzywdzona by móc do Ciebie dołączyć w każdej chwili. -między Nami nastała cisza. Oczekiwałam, że cokolwiek powie, że każe mi już odejść, lub po prostu skoczy.
-Powiedziałaś, że mam Cię wysłuchać... Potem miałaś dać mi spokój. Proszę, odejdź... -byłam zaskoczona, że po mojej przemowie nie zmienił zdania. Na prawdę powinnam go zostawić. W końcu mu to obiecałam.
-Skoro tego właśnie chcesz... Mogę chociaż dowiedzieć się jak masz na imię? -zapytałam.
-Harry. Odejdź już... -posłuchałam go i spojrzałam na Niego po raz ostatni. Wykonałam kilka kroków w przód. Jeszcze kilka, potem kolejne. Zdałam sobie sprawę, że źle zrobiłam. 'Musisz wrócić!' -krzyczał głos w mojej głowie. Tak zrobiłam. Miałam tylko nadzieję, że chłopak wciąż tam będzie. Szłam po cichu, żeby go nie wystraszyć. Gdy stałam już prawie za Nim ponownie usłyszałam jego płacz i pociągnięcie nosem. Wyciągnął z kieszeni telefon i położył go na barierce. Wybrał jakiś numer po czym usłyszałam sygnał oczekiwania. Był włączony tryb głośnomówiący. Chłopak wziął głęboki oddech.
-Halo? -powiedział zaspany głos w słuchawce.
-Przepraszam Lou, pamiętaj, że Cię kocham.- Powiedział Loczek, po czym wykonał krok w przód. W ostatniej chwili zdążyłam go objąć w pasie.
-Harry! Harry!? To ty? Gdzie jesteś!? Nie rób nic głupiego! Proszę! -telefon ponownie się odezwał, po czym spadł w dół. Nastolatek był cholernie ciężki... Wiedziałam, że nie mogę go puścić. Podziękowałam teraz tacie za zapisanie mnie na kurs samoobrony i zajęcia na siłownię. Nie wiem po co w ogóle mi to było, ale twierdził, że jego córka musi umieć się sama obronić. Harry zaczął się szarpać i krzyczeć, a ja czułam, że mi się wyślizguje. Postanowiłam podjąć decyzję. Najmocniej jak tylko mogłam pociągnęłam go na drugą stronę barierki. Byłam zdziwiona, gdy okazało się, że dałam radę, a oboje leżeliśmy na chodniku. Zaśmiałam się i krzyknęłam 'wow, udało się'. Moja euforia szybko minęła, gdy mój wzrok napotkał spojrzenie Loczka. Był wściekły.
-Dlaczego to zrobiłaś!? Miałaś mnie nie powstrzymywać! Tylko o to prosiłem! -przybliżył nogi do klatki piersiowej i zaczął płakać chowając w nich twarz. -To miało się skończyć... Dlaczego? -objęłam go, a na mój dotyk po jego ciele przeszedł dreszcz. Nie mogę pozwolić, by stało mu się coś złego.
-Harry. Nie wiem co się stało, ale wszystko się ułoży. Chodź teraz ze mną. Zabiorę Cię do domu, jeśli chcesz możesz zostać jak długo będziesz chciał.
-Pozwól mi zrobić to co zacząłem...
-Nie mogę. Chodź, przejdziemy się i porozmawiamy. Mam nadzieję, że uda mi się Ci pomóc. -pociągnęłam go za rękę, a chłopak nie protestował. Był słaby... Widocznie zmęczył go płacz. Wciąż narzekał i stwierdził, że nie chce mi sprawiać kłopotu. Stanowczo zaprzeczyłam. Najpierw udaliśmy się na krótki spacer. Najwidoczniej oboje potrzebujemy kogoś, kto wysłucha naszej historii...

***NICK***

Martwię się o Harry'ego. Boję się, że postanowi coś sobie zrobić. Jest moim pacjentem, a Louis nigdy nie wybaczyłby sobie, gdyby jemu coś się stało. Znam psychikę ich oboje bardzo dobrze i nie wiem z którym z nich może być gorzej... Usiadłem za kierownicą mojego samochodu i odjechałem na następną ulicę, żeby Louis nie myślał, że nic nie robię. Mimo późnej pory zadzwoniłem do Danielle, Zayna, Nialla i Nathalie. Żadne z nich nie widziało Hazzy. Pielęgniarka i Malik zapytali gdzie jestem i czy mogą się do mnie dołączyć. Zgodziłem się i podałem im adres. Nie miałem zamiaru tu czekać długo. Każda minuta może wiele oznaczać. Powinienem się zastanowić, czy jeśli moje podejrzenia są prawdziwe to gdzie chłopak chciałby się zabić... Jak przede wszystkim? Tego nie znoszę w pracy psychologa. Jest tyle sposobów i miejsc na zabicie się, a ja mam wybrać jedno. W takiej chwili powinienem brać pod uwagę nawet ulubione kolory i zwierzęta, wspomnienia lub nawet sklep który często odwiedza... Moje pomysły to cmentarz, park, lub most. Czwarty pomysł, ale mało realny to jego dom rodzinny. Pewnie wiedziałby, że tam ktoś może go szukać. Jeśli w ogóle tak myśli... Zauważyłem rozglądającego się po ulicy szatyna i zatrąbiłem, na co on podszedł do szyby.
-Ty jesteś Zayn? -zapytałem. Pokiwał twierdząco głową. -Wsiadaj! -skończyłem. Po chwili drzwi pasażera się otworzyły, a chłopak usiadł pocierając zmarznięte ręce.
-O co panu chodziło z Harry'm? Martwię się... -powiedział patrząc na mnie.
-Mój mi Nick. -podałem mu rękę. -Powiedzmy, że... pokłócił się z Louisem i zniknął. Wiesz gdzie może być? -zapytałem z nadzieją w głosie.
-Niestety nie, a dlaczego zależy Ci tak na czasie? Gdzie jest Louis, skoro to oni się pokłócili, czemu on go nie szuka? O co poszło? -zadał kilka pytań.
-Bo Harry może zrobić coś głupiego. Louis jest ledwo żywy bo wlał w siebie hektolitry alkoholu. Myślę, że tyle wystarczy. Nie mówił o co się pokłócili. -skłamałem.
-Na co czekamy? Musimy go znaleźć! I to już! -zaczął krzyczeć nastolatek.
-Uspokój się, czekamy na jeszcze kogoś. Ooo! Już jest. -wysiadłem i otworzyłem dziewczynie drzwi do samochodu.
-Zayn, to jest Danielle. Danielle, to Zayn. -przedstawiłem ich, a mulatka patrzyła na chłopaka podejrzliwie.
-Ten Zayn? -zapytała robiąc minę, jakby oczy miały jej wypaść z zaskoczenia.
-Tak Dani, ten Zayn. -odpowiedziałem dziewczynie.
-Co się stało? -nie zwracała już uwagi na szatyna. Spojrzałem na niego dając mu znać, żeby zostawił Nas na chwilę samych.
-Louis powiedział mi, że po pracy poszedł do jakiegoś klubu i się upił, potem zadzwonił po kogokolwiek, żeby go odebrał. Trafiło na Eleanor. Harry zastał go z nią w łóżku i wybiegł.
-O matko! Gdzie jest Hazz? -zapytała zasłaniając usta dłonią.
-Właśnie nie wiem. Musimy go znaleźć bo się boję, że zrobi coś głupiego... -odparłem.
-A on w czym Nam pomoże? -pokazała palcem na mulata spacerującego niedaleko samochodu.
-Nie mam pojęcia, ale może coś wiedzieć. W końcu od jakiegoś czasu przyjaźni się z Loczkiem... -usłyszałem dzwoniący telefon. Odebrałem połączenie.
-Nick!? Harry do mnie dzwonił! -usłyszałem mojego przyjaciela.
-Jak to? Co mówił? Gdzie jest? -zapytałem starając się być spokojnym.
-On przeprosił, potem powiedział, że mnie kocha! Usłyszałem dźwięk, jakby telefon wpadł do wody. Nick, on jest nad wodą! Powiedz, że nic mu nie jest...! Proszę... -szlochał do słuchawki.
-Spokojnie. Mam pewien pomysł. Spróbuj iść spać...

________________________________________________________________________________
NOWA POSTAĆ!

Nick Grimshaw (28 lat)













Psycholog, przyjaciel Louisa poznany na studiach. Zadeklarowany homoseksualista. Ma poczucie humoru i zrobi wszystko, żeby jego najbliższym nie stała się krzywda.

Perrie Edwards (17 lat)

















Zwykła dziewczyna pochodząca z małej miejscowości, gdzie jej życie nie było łatwe. Przeprowadziła się z rodzicami do Londynu gdy jej tata znalazł lepszą pracę.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

16 komentarzy:

  1. Jesu jak szybko dodałaś następny rozdział... Zajebisty po prostu jest, dobrze, że Perrie tam szła, bo Harry by już dawno skoczył...
    Czekam na kolejny ;D

    @kevinomania

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś naprawdę szybka z tym dodawaniem. Byle się wszystko ułożyło. Rozdział jak zawsze świetny. Nie mogę się doczekać następnego. *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. To fajnie, że ktoś powstrzymał Harrego. Mam nadzieję, że dogadają się z Lou. Louis nie chciałby na pewno go stracić. Czekam na następny :)
    @OlgaGrosicka

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział. Oby Harreh sobie nic nie zrobił , Louis by tego nie przeżył chyba.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta Nick jest bardzo nową postacią -.-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero teraz odegra ważną rolę. Do tej pory było o Nim jedynie wspomnienie lub krótki dialog.

      Usuń
    2. @Weronika Tomlinson
      Nick dotychczas był postacią epizotyczną i autorka nie chciał ujawniać więcej . W tym rozdziale znaczenie Nicka nabiera barw i było to konieczne ;)

      Usuń
  6. Rozdział jest po prostu świetny . Doskonale przedstawiłaś Harry'ego i jego wzburzone uczucia . Pokazałas go w tym rozdziale jako odważnego ,lecz bardzo wrażliwego chłopca. Wspaniale wykreowałaś postacie,wydają sie pełne zycia . Podziwiam Cie również za prowadzenie ,,Characters Ask '' ,bo to na prawdę trudne wczuć się w emocje danej osoby,szczególnie jeśli jest to osoba delikatna i po przejściach . Świetnie opisujesz sytuacje takie jak samookaleczanie się ,próby samobójcze ,rozpacz żal.To sprawia ,że to opowiadanie jest magiczne :) Dziękuję Ci ,że je piszesz !:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Paulino to wszystko co opisujesz jest niesamowite ,a za razem tak realne i spotykane na codzień . Problemy wspólczesnych nastolatków połączyłaś z osobowościami chłopców z 1D.Dzieki temu twoja historia nie jest kolejnym przesłodzonym opowiadaniem i ukazuje rzeczywistość . Twój blog zmierza tylko w jednym kierunku -> W kierunku sukcesu !

    OdpowiedzUsuń
  8. Czt Pezz namiesza w zyciu Hazzy ? Czy Hazza wybaczy Lou ? Czy wszystko sie ulozy ? Boziie *.* Pisz dalej !

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiem tylko wow. Swietny rozdzial, opowiadanie ma ciekawa fabule, inna niz wszystkie, co nie ozancza ze jest gorsze.
    wrecz przeciwnie uwazam ze przez to jest lepsze. po prostu ma to cos dzieki czemu chcemy go czytac. ciagle sie w nim cos dzieje.
    masz niepowtarzalny styl pisania, w kazdym rozdziale znajduja sie ciekawe opisy jak i zabawne konversacje.
    Whooaa, ale sie rozpisalam.no dobra koncze juz .
    niecierpliwie czekam na nastepny , jestem ciekawa czy Hazz wroci do Lou. (mam taka nadzieje)
    na koniec chce powiedziec ze uwielbiam cie dziewczyno. ciebie oraz twoj styl pisaia i opowiadanie, <3
    @MartynaAnne

    OdpowiedzUsuń
  10. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jacy wdzięczni Ci jesteśmy . Twójnblog inspiruje mnie i poprawia humor . Ciesze się ,że moge wszystko przezywać razem z bohaterami :)

    OdpowiedzUsuń
  11. nie mogę doczekać sie 32 !:) Booooooooooooooooskie !

    OdpowiedzUsuń
  12. jezu jaki mega kocham to co piszesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezus Christ ! Proszę dawaj 23 !!!!!!!11;)

    OdpowiedzUsuń
  14. kiedy dodasz nn?

    OdpowiedzUsuń