29 stycznia, 2013

Rozdział 34


***HARRY***

Gdy zjedliśmy obiad z Danielle dziewczyna postanowiła odwiedzić Louisa i powiedzieć mu, że zostanę na jakiś czas u niej. Powiedziała też, że zabierze trochę moich rzeczy. Czekałem na jej powrót oglądając spokojnie telewizję. Gdy drzwi się otworzyły, mulatka weszła szybko do mieszkania, zostawiając Tomlinsona po drugiej stronie. Najwidoczniej chciał ze mną porozmawiać. Gdy go zobaczyłem z moich oczu pociekły łzy.
-Hazz, spokojnie... Wiem, że nie chcesz jeszcze z Nim rozmawiać, ale on nie chciał słuchać i postanowił przyjechać ze mną. -przytuliła mnie.
-Dan, ja dalej go kocham... -powiedziałem przez łzy. Po chwili usłyszałem pukanie.
-Harry, Harry! Proszę! Porozmawiajmy! Chcę Ci to wytłumaczyć. Harry! -Louis głośno mówił, może nawet krzyczał waląc w drzwi.
-Mówiłam mu przecież... Zróbmy tak. Włączę głośno muzykę i zapomnimy, że on tam jest. Okej? -zaproponowała, a ja się zgodziłem. Po chwili słyszałem dźwięki pozwalające zagłuszyć prośby chłopaka. Tak bardzo chciałbym go przytulić... Pielęgniarka chyba to wyczuła, bo sama mnie ponownie objęła. Po jakimś czasie muzyka przestała grać i nie było słychać już nic. Lou najwyraźniej sobie poszedł.
-Obiecałam Ci, że zrobię wszystko byś nie musiał z Nim rozmawiać, ale on potrzebuje Ci to wyjaśnić... Ma nadzieję, że mimo wszystko jesteś w stanie mu wybaczyć i wszystko będzie dobrze. Teraz ty obiecaj coś mi. Nawet kilka rzeczy...
-Dobrze.
-Po pierwsze nie zrobisz już sobie krzywdy. Wiesz co mogło Ci się stać? Wiesz, że cierpielibyśmy? Ja, Lou, Nick, Zayn, Niall... Nie rób tego więcej. Proszę... Po drugie spróbujesz wszystko przemyśleć na spokojnie. Wiem, że to wszystko to nie Twoja wina, a Tommo Cię zranił. Kochasz go. On kocha Ciebie. Każdy zasługuje na drugą szansę. Po trzecie zastanowisz się nad tym co dalej. Czy masz zamiar wrócić do Lou, czy może zostać ze mną na dłużej. Może być?
-Zgoda. -odparłem lekko się uśmiechając.
-A teraz pora spać, jutro musisz iść do szkoły.
-Nie jest jeszcze bardzo późno, mógłbym na chwilę wyjść? Proszę... -zrobiłem błagającą minę.
-Tylko masz wrócić przed północą. I nie rób nic głupiego... Ja już pójdę spać. Jutro ciężki dzień. -odpowiedziała dziewczyna.
-Dobranoc Dani. Dziękuję. -pocałowałem ją w policzek.
-Poczekaj, klucze! -rzuciła mi metalowe przedmioty zamocowane na srebrnym kółeczku. Wyszedłem z mieszkania i udałem się w stronę domu Zayna. Nie mam pewności, że się o mnie martwił, ale chciałbym się z Nim zobaczyć. Czyżbym tęsknił? Możliwe. Gdy dotarłem na miejsce zadzwoniłem dzwonkiem, a po chwili Pani Malik otwierała mi drzwi.
-Harry, dawno Cię u Nas nie było. Zayn mówił, że miałeś jakieś problemy. Wszystko w porządku? -zapytała miła kobieta.
-Przepraszam, że przychodzę o tej porze. Powiedzmy, że bywało lepiej. Jest może Zayn? -zapytałem posyłając mamie mojego przyjaciela miły uśmiech.
-Tak, wejdź. -odpowiedziała. -Zayn! Masz gościa! -krzyczała w stronę schodów.
-Już idę... -głos mulata dobiegał z jego pokoju. -Harry! -przytulił mnie, a moja twarz znalazła się w zagłębieniu jego szyi. Lubiłem tak obejmować Lou...
-Ja nie będę Wam przeszkadzać... -do moich oczu dobiegł dźwięk oddalającej się rodzicielki szatyna.
-Zi, przepraszam, że tak zniknąłem. Odezwałbym się wcześniej, ale jakoś tak wyszło... -powiedziałem zmieszany.
-Najważniejsze, że nic Ci nie jest. Nick podejrzewał, że... Nie ważne! -urwał swoją wypowiedź.
-Co podejrzewał? Ohh, nie musisz mówić. Nie chcę o tym rozmawiać... -domyśliłem się o co mogło mu chodzić.
-Jak z Louisem? Pogodziliście się? Nie wiem o co chodziło, jeśli nie chcesz, nie będę zadawać pytań... -ucieszyłem się na tą wypowiedź.
-Niezbyt dobrze. Chwilowo zostanę u Danielle. -odpowiedziałem beznamiętnie.
-Jeśli chcesz, mógłbyś zostać u mnie. -zaproponował Malik.
-Nie trzeba. Poza tym nie chcę Ci sprawiać problemów.
-Hazzie... Ty nigdy nie będziesz dla mnie problemem. -zaprotestował chłopak.
-W każdym razie powinienem już wracać. Przyszedłem tylko się z Tobą zobaczyć. Widzimy się jutro? Prawda? -zasugerowałem mulatowi.
-Oczywiście, że tak. Więc... Do jutra. -odprowadził mnie do drzwi. Wychodząc poczułem się dziwnie obejmując go na pożegnanie. Nasze twarze znalazły się niebezpiecznie blisko, a Zayn zachował się jakby próbował mnie pocałować. Zapewne tylko mi się tak wydawało. Chociaż sam nie wiem... Wróciłem do mieszkania Danielle i zamknąłem drzwi. Wcześniej dziewczyna pokazała mi pokój, który mogę zajmować. Teraz wszedłem do niego i zobaczyłem torbę, którą mulatka przyniosła nie dawno. Był w niej laptop, kilka książek, kosmetyki i ubrania. Poszedłem do łazienki i gdy wyjąłem z kosmetyczki żel pod prysznic okazało się, że należy do Louisa. Po moim policzku spłynęła łza. Przypomniałem sobie Nas razem... Miałem to wszystko przemyśleć. usiadłem na podłodze przyciągając kolana do twarzy, a z moich oczu ponownie ciekły łzy.
-Lou, dlaczego to zrobiłeś? -powiedziałem na głos. Dlaczego moje serce nie potrafi zrobić kroku do przodu, tylko wciąż tkwię w tym martwym punkcie? Minęło kilka dni, a ja nie potrafię zmienić swoich uczuć, ani dopuścić do siebie myśli o zapomnieniu tej sytuacji. Czy gdybym go nie pokochał byłoby mi łatwiej? A może gdybym go kochał, a on nic do mnie nie czuł i nie wiedział o mojej miłości nie zwróciłbym nawet uwagi na to z kim sypia? Pytania na które nigdy nie dostanę odpowiedzi, bo czasu nie można cofnąć i nie można zmienić tego co jest głęboko w sercu... Odruchowo spojrzałem na wisiorek- połówkę serduszka z imieniem mojego ukochanego. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Nie miałem zamiaru go zdejmować. To symbol naszego uczucia, które po mojej stronie mimo wszystko się nie zmieniło.


***ZAYN***

Moje serce podskoczyło w piersi, gdy zobaczyłem Harry'ego, który okazał się być cały i zdrowy. Brakowało mi go. Nie widzieliśmy się przez pewien czas, potem on wrócił, żeby znowu zniknąć. Mam już dość dawnych kumpli, którzy nalegają, żebym wrócić. 'Bez Ciebie to już nie to samo' usłyszałem dziś od Maxa. Wątpię, by to była prawda... Jedyne czego od nich chcę, to żeby dali spokój mnie, Horanowi i Loczkowi. O Nathalie i Eleanor nie muszę się martwić, chyba że zaatakują je cheerleaderki... El i jej pazurki dadzą sobie radę... Dziewczyna również pomogła szukać Hazzy. Jej entuzjazm mnie zaskoczył. Przez długi czas gapiła się na mnie. Myślałem, że jest zauroczona w Louisie, ale ludzie się mylą. Mnie ona w każdym razie nie interesuje. Kocham już kogoś innego. Kogoś, kto na to zasługuje bardziej niż ktokolwiek inny, ktoś bez kogo moje życie nie ma znaczenia, a poranki ze świadomością, że tego dnia go nie zobaczę są najgorszymi jakie mogę sobie tylko wyobrazić. Położyłem się do łóżka ze świadomością, że jutrzejszy dzień będzie udany. Przynajmniej ja zrobię wszystko by taki był. *** Ze snu wyrwał mnie krzyk mamy. 'Zayn, wstawaj! Spóźnisz się!'. Oczywiście, że zaspałem... Szybko zeskoczyłem z łóżka i pobiegłem do łazienki, którą akurat zajmowała moja siostra Waliyha. Prosiłem, by wyszła wiedząc, że rozpoczyna lekcje później ode mnie. Po długich przekonywaniach wpuściła mnie, a ja zamknąłem za sobą drzwi. Wziąłem szybki i zimny prysznic, który ocucił mnie po długiej nocy. Przypomniałem sobie mój dzisiejszy sen i uśmiechnąłem się sam do siebie. Założyłem ubranie, które wziąłem ze sobą wcześniej i zająłem się układaniem włosów. Postanowiłem zrobić to najszybciej jak mogę. Gdy skończyłem wybiegłem z pomieszczenia i udając się pośpiesznie do pokoju potknąłem się o moją torbę. No tak... Położyłem ją tutaj, żeby mieć bliżej. Zarzuciłem przedmiot na ramię. Pożegnałem się z mamą całusem i narzuciłem na siebie ciepłą, skórzaną kurtkę. Przed pierwszą lekcją nawet nie szukałem Harry'ego. Dopiero na trzeciej przerwie zastałem go ziewającego przy grzebaniu w szafce. Jego oczy były w pół zamknięte, wykorzystałem to i zasłoniłem je rękami od tyłu. Nie zgadł, że to ja. Nawet nie próbował. Widzę, że ktoś się nie wyspał...
-Dlaczego wszyscy mają taki dobry humor tak wcześnie rano? -wyjąkał po cichu.
-Witaj, też miło mi Cię widzieć. Wcale nie jest już tak wcześnie. Jest prawie dziesiąta. -zaśmiałem się, a chłopak rzucił na mnie mordercze spojrzenie. Jeszcze go obudzę. Nie wiem jak, ale coś wymyślę...
-Nie ważne. Jaką teraz masz lekcję? -zapytał bez zaciekawienia.
-Um... Chyba biologię. A Ty? -gdy wspomniałem ten przedmiot w oczach Loczka zauważyłem coś jakby... ból. Przez pewien czas nie można było go dostrzec, ale teraz znowu wrócił. Jednak już po chwili jego emocje zniknęły i odpowiedział beznamiętnie.
-Angielski. Miłej nauki! -zadzwonił dzwonek, a ja udałem się w kierunku sali biologicznej. Nie mam pojęcia, o co Loczkowi chodziło z tym przedmiotem. Minęło jeszcze kilka lekcji i przerw, a na każdej kolejnej Harry miał lepszy humor i był mniej zaspany. Po zakończeniu zajęć szkolnych wyszliśmy z budynku razem. Mój przyjaciel patrzył pod nogi i wydawał się być zamyślony. Niedaleko dostrzegłem samochód Louisa i jego stojącego przed nim.
-Hazzie, popatrz! Louis! -prawie krzyknąłem. Jego spojrzenie znów mnie zaniepokoiło. Znów ten sam smutek i cierpienie.
-Zi, nie chcę go widzieć, masz jakiś pomysł co zrobić, żeby Nas nie zobaczył? -dałem mu swoją czapkę i postanowiłem, że pójdziemy razem z resztą tłumu, aż do zakrętu.
-Chyba się udało. -poinformowałem chłopaka.
-Dzięki. -wysilił się na lekki uśmiech i objął mnie delikatnie, żeby po kilku sekundach szybko puścić i oddać nakrycie głowy.
-Dasz mi ją innym razem. Gdzie idziemy? -zapytałem. Chłopak zaczął grzebać po kieszeniach, po czym się zaśmiał sam do siebie. -O co chodzi? -byłem lekko zdziwiony jego zachowaniem.
-Szukałem telefonu, ale przypomniałem sobie, że miał... pewien wypadek. Zupełnie o tym zapomniałem... -odpowiedział.
-Proszę, jeśli chcesz zadzwoń, napisz czy co tam chcesz zrobić z mojego. -podałem mu komórkę, na co on zaśmiał się jeszcze głośniej.
-Jeszcze jeden problem. Ktoś z kim chce się skontaktować również ma... lekkie problemy. Jedyna opcja to ją odwiedzić. Chcesz iść ze mną? -cicho powiedział jakby z nadzieją.
-Nie mam pojęcia gdzie, po co i do kogo, ale jasne, że tak! Z Tobą wszędzie! -po czym szturchnąłem go po koleżeńsku łokciem w ramię. Szliśmy w ciszy przez pewien czas, gdy dotarliśmy do jakiejś kamienicy i weszliśmy do środka. Na trzecim piętrze zatrzymaliśmy się przy drzwiach, a Harry nacisnął przycisk dzwonka.
-Witaj Harry! Już myślałam, że o Nas zapomniałeś! -powiedziała szczupła kobieta.
-Dzień dobry. Zapomnieć o pani? Nigdy! -blondynka zaśmiała się wesoło.
-Perrie nie ma. Wyszła gdzieś, ale niedługo powinna wrócić. Zaczekasz na nią z kolegą? -zapytała.
-Jeśli to nie problem...
-Skąd! Cieszę się, że moja córka zna kogoś tak porządnego jak ty.
-Przesadza pani... To jest Zayn. -wskazał na mnie ręką wchodząc do mieszkania.
-Dzień dobry. -wybełkotałem.
-Piękne imię. Bardzo oryginalne.
-Dziękuję. -obdarzyłem ją uśmiechem. Zdjęliśmy kurtki i buty, a pani Edwards, bo taki napis widniał na wycieraczce zaprosiła Nas do kuchni i podała nam herbatę.
-Mój mąż stwierdził, że najwyższa pora zapisać Pezz do szkoły. Wpadłam na pomysł, że może mogłaby uczyć się tam gdzie ty. -zaproponowała, gdy usiadła naprzeciw Loczka.
-To świetny pomysł! Mogłaby chodzić do klasy z Zaynem. -stwierdził.
-Więc postanowione! -dopiłem herbatę i powiedziałem, że powinienem się już zbierać. Harry nie protestował. Przed wyjściem zapytałem go, czy nie ma przypadkiem mojej książki. Pogrzebał w torbie i ją znalazł. Podając mi ją na jego nadgarstku zauważyłem rany. Udawałem, że ich nie widziałem. Pożegnałem się grzecznie i poszedłem załatwić pewną sprawę. Będąc przed domem Tomlinsona wziąłem głęboki wdech i zapukałem. Po chwili drzwi się otworzyły, a mężczyzna wpuścił mnie do środka.
-Posłuchaj. Wiem o co chodzi z Tobą i Harry'm... -zacząłem, ale mi przerwał.
-Co masz na myśli? -zapytał nie witając się nawet.
-Waszą kłótnie, a co mam mieć na myśli?
-Nie ważne... Więc co chciałeś mi powiedzieć?
-Nie przerywaj mi proszę. Przez jakiś czas Harry był dosyć radosny i wesoły. Do teraz... Od kiedy miała miejsce ta tajemnicza kłótnia i jego zniknięcie zdarza się, że w jego oczach widzę ból i cierpienie. Ten sam, który widziałem jeszcze tak niedawno... Mam na myśli okres, w którym ja go raniłem i czas wypadku. Widziałem też rany na jego ręce. Były świeższe niż pozostałe. Louis, on znowu do tego wrócił, znowu to zrobił. Mam wrażenie, że to Twoja wina, a Ty nie jesteś w stanie mu pomóc. Więc proszę Cię grzecznie, daj mu spokój. Chociaż na jakiś czas. Jeśli tego nie zrobisz to ostrzegam, że możesz nie zobaczyć w lustrze tej Twojej ślicznej buźki. Zrozumiałeś? -po niemal wykrzyczeniu mu ostatnich zdań szybko wyszedłem nie czekając na odpowiedź. O to chodzi! Brawo Malik! 1:0 dla mnie! Moim głównym kierunkiem był dom. Muszę wszystko przemyśleć... Wydarzenia z całego dnia i zmiany jakie dostrzegłem w Harry'm. To dziwne, że tak dobrze się dogaduje z tą kobietą. Kim jest Perrie? Dowiem się tego, ale nie dzisiaj...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie! Rozdział miał pojawić się jeszcze w niedzielę, ale jakoś tak wyszło... Ważne, że udało mi się go napisać. Komentarze, które zostawiacie pod rozdziałami wiele dla mnie znaczą. Na prawdę. Po raz kolejny zapewniam, że czytam wszystko co piszecie. Możecie podpisywać się nazwami z Tweeter'a. Wciąż można zadawać pytania do postaci, ale gdy macie jakiekolwiek pytania, nie zadajcie ich pod rozdziałem (nawet jeśli są do mnie). Jeśli interesuje Was kolor butów jakie miał na sobie Zayn lub wysokość schodów w kamienicy Perrie piszcie. Nie wiem kiedy następny... Okaże się czy będę mieć czas. Może uda mi się jeszcze dziś napisać fragment. Jak zwykle postaram się w weekend. Ponownie zapraszam do ankiety po prawej stronie. Dzięki temu wiem, ile osób tak na prawdę to czyta, więc jeśli odwiedzasz tego bloga to po prostu kliknij 'Tak'.

6 komentarzy:

  1. Tak po pierwsze.. mam nadzieję że spełnisz moją zjebaną prośbę xD
    Chce żeby Zayn był z Niall'em a Pezz z Jade ;3 No i oczywiście Larry. xD
    Pewnie tej prośby nie spełnisz nie? ;c
    Rozdział świetny a Zayn mnie troche wkurwia xd
    Czekam na następny, pozdrowienia Xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zawsze cudowny. Pisanie jest zdecydowanie Twoją mocną stroną co widać po tym opowiadaniu. Oczywiście chyba jak każdy chciałabym żeby Larry się już aż tak nie kłucił i żeby byli razem. Tak samo z Perrie i Jade oraz Zayn i Niall. Czekam na kolejne pomysły. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział cudny :3 fajnie, że Pezz bd chodzic z Harrym i Zaynem do szkoły...
    czekam na nowy ;D

    @kevinomania

    OdpowiedzUsuń
  4. * twittera słoneczko :3 A tak wogóle to kocham tego bloga, czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie... Często robię literówki:) Dzięki

      Usuń
  5. heej . Moglabys mnie powiadamiac o nowych rozdzialach na twitterze ?@Alexandra69love . I zajebisty ten rozdzial <33 prooosze niech hazza wybaczy tomlinsonowii , <3 a zayn ma sie zajac niallem a nie hazza . :* czekam kochana ,

    OdpowiedzUsuń