26 stycznia, 2013

Rozdział 33

***HARRY***

Perrie postanowiła zabrać mnie do domu. Nie wiem jaki to ma sens, ale się zgodziłem. Gdy weszliśmy do mieszkania byłem cicho, ale dziewczyna twierdziła, że musi porozmawiać z rodzicami, a jej tata pewnie nie śpi bo ogląda jakiś film. Zaprosiła mnie do swojego pokoju i powiedziała, żebym usiadł na łóżku. Było miękkie, a moje powieki były ciężkie. Stwierdziłem, że położę się na chwilę. Gdy tak leżałem zauważyłem w drzwiach pomieszczenia blondynkę z mężczyzną.
-To Twój chłopak? -powiedział człowiek ze sporym brzuchem.
-Nieeee, skąd! Dobry kolega! -zaprzeczyła.
-Tsaa, jasne! Skoro zostaje na noc to chcę go poznać. Ma zjeść z Nami śniadanie! I zabezpieczcie się, nie chcę dodatkowych problemów...
-Tato! -krzyknęła moja znajoma z dezaprobatą. Gdy sobie poszedł, usiadła na skraju łóżka i patrzyła na mnie.
-Wiem, że nie śpisz... -wyszeptała w moim kierunku.
-Jestem aż tak kiepskim aktorem? -zapytałem.
-Mojego tatę udało Ci się nabrać, więc masz jeszcze szansę na rolę w 'Modzie na sukces'. -zażartowała.
-Takiej roli chyba bym odmówił... -uśmiechnąłem się.
-Chcesz skorzystać z łazienki? Tutaj masz coś na przebranie. Może nie pasować, ale się nie przejmuj. Koszulka jest taty, a spodnie moje. Jesteś szczupły, więc nie powinno być problemu... -podała mi kilka rzeczy.
-Dziękuję... Za wszystko... -odparłem i udałem się w stronę drzwi wskazanych przez Perrie. Zamknąłem je za sobą i postanowiłem opróżnić kieszenie w moich spodniach, które wygrzebałem dziś z szafy. Niespodziewanie znalazłem w nich coś przydatnego. Tym czymś okazała się być żyletka. Obiecałem Louisowi, że nie zrobię sobie krzywdy... Ta obietnica nie ma już znaczenia. Tak samo jak jego uczucie do mnie. Nachyliłem się nad umywalką i zgiąłem nadgarstek napinając na nim skórę. Przejechałem ostrzem po fragmencie ciała, po czym zobaczyłem spływającą krew. Czując ból docisnąłem mocniej metalowy przedmiot. Zrobiłem jeszcze jedno nacięcie, potem kolejne. Czerwony płyn wciąż wyłaniał się z mojej ręki bardzo szybko. Czułem, że tracę siłę. Upadłem na podłogę.. Pomyślałem, że to niezła alternatywa mojego poprzedniego pomysłu i wciąż trzymając w dłoni ostry przedmiot przejechałem po skórze jeszcze kilka razy. Usłyszałem pukanie do drzwi i głos Pezz.
-Harry, wszystko w porządku!? -pytała wciąż pukając. Nie miałem ochoty odpowiedzieć, czułem się zmęczony i senny. Pomyślałem przez chwilę i okazało się, że nie przekręciłem zamka w drzwiach. Blondynka najwidoczniej to zauważyła, bo była już obok mnie.
-O mój boże. Harry! Dlaczego to zrobiłeś? Poczekaj, pójdę po bandaż. Może wystarczy... -szybko wyszła z pomieszczenia i wróciła po chwili z białym materiałem owijając ciasno moją rękę. Chwyciła mnie w pasie i zaprowadziła do łóżka w swoim pokoju.
-Nie masz nic przeciwko, żebym spała obok? Pomyślałam, że skoro ja wolę dziewczyny, a ty chłopców to...
-Nie jasne... - zrobiłem chwilę przerwy w mojej wypowiedzi. -Jesteś moim aniołem. Drugi raz mi pomagasz...
-To nic takiego. Przyniosę Ci herbaty i ciasta, które upiekła wczoraj mama. -nie zdążyłem nic powiedzieć, a dziewczyna wróciła z kubkiem i talerzykiem.
-Nie trzeba było...
-Właśnie, że trzeba... Zrobię dla Ciebie tyle, ile jestem w stanie. -podała mi napój.
-Myślę, że ja również mógłbym Ci pomóc. Twój ojciec myśli, że jestem Twoim chłopakiem. Mógłbym go udawać, a Ty dzięki temu... -nie zdążyłem skończyć.
-Mogłabym utrzymywać kontakt z Jade... Wiem, ale Harry, nie chcę Cię wykorzystywać, albo żebyś myślał, że chodziło mi tylko o to. -zasmuciła się.
-Nie mógłbym tak pomyśleć. Na dodatek może jeszcze kiedyś załapię się na to pyszne ciasto. -zaśmiałem się, a Perrie radośnie uderzyła mnie w twarzy poduszką. Po chwili doszło do bitwy. W tym momencie smutek odszedł i zastąpiło go dziecięce szczęście.
-Dziękuję. -powiedziała bezgłośnie moja nowa przyjaciółka.
-Dzieciaki, idźcie już spać. -tata blondynki pojawił się w drzwiach. Najwidoczniej byliśmy zmęczeni, bo oboje zasnęliśmy w ubraniach niemal przytuleni. Nie krępowało mnie to, ani nie czułem, że robię coś złego względem Louisa. Jesteśmy tylko przyjaciółmi... Jeśli mogę tak nazwać kogoś, kogo znam od kilku godzin.


***ELEANOR***

Mój humor jest świetny. Dowiedziałam się, że Harry zniknął. Nathalie postanowiła, że pomogą z Niallem go znaleźć. To śmieszne. Biedny dzieciak się zgubił i potrzebuje pomocy. Frajer. Muszę coś wymyślić, żeby Tomlinson chciał powtórzyć, tym razem w całości to do czego między Nami niemal doszło. Jakiś alternatywny plan mam, ale raczej kiepski. Gdybym tylko była w ciąży... To nie jest takie trudne, ale testy DNA wykazałyby mój podstęp. Nie będę grzebać u niego w śmieciach i szukać nasienia... Cholera! Potrzebuję wspólnika. Miałam się mu przyjrzeć... Wcale o tym nie zapomniałam! Po prostu z powodu braku czasu i realizacji moich priorytetów nie zdążyłam się tym zająć. Jeśli się nie mylę, to wiem co teraz ten ktoś robi. Poszłam do łazienki wziąć prysznic, zrobić makijaż oraz ubrać się do wyjścia. Muszę być pewna tej osoby. Nie mogę zaangażować w mój plan kogoś, komu bym nie ufała. Ta osoba musi mieć powód by mi pomagać. Tego właśnie szukam... I znajdę to bo jestem prawie pewna, jeśli jednak nie to uda mi się z tym kimś, będę musiała radzić sobie zupełnie sama.

***DANIELLE***

Minęły już cztery dni od zniknięcia Harry'ego. Louis zgłosił już zaginięcie na policji i nie rusza się z domu, na 'wszelki wypadek'. Bo przecież on może w każdej chwili wrócić. Tommo popadł w lekką depresję i po dwóch dniach poszukiwań postanowił siedzieć w domu i objadać się lodami przed telewizorem, co kilka sekund zerkając na drzwi. Chciałam go przekonać, że jeśli przytyje to Loczkowi się to nie spodoba. Nie obchodziło go to. Twierdzi, że musi mu wszystko wyjaśnić i ma spore poczucie winy. To źle... To znaczy teoretycznie on zawinił, ale to nie moment na oskarżanie kogokolwiek. Zwłaszcza jego. Musiałam załatwić mu dłuższe wolne od pracy. Ciężko było przekonać ordynatora, ale się udało. Jakimś cudem! Też mam dzisiaj wolne i postanowiłam sama przyrządzić pyszną pizzę. Podczas robienia ciasta usłyszałam dzwonek do drzwi. Gdy je otworzyłam nieco się zdziwiłam. Zobaczyłam w nich Harry'ego... Rzuciłam się mu na szyję, a on mnie objął.
-Co się stało? Gzie byłeś przez ten czas? Wszystko dobrze? -powiedziałam spokojnym głosem odrywając się od niego i chwytając za dłonie patrząc w oczy.
-Przyszedłem tylko Ci powiedzieć, że wszystko ze mną dobrze i... -nie pozwoliłam mu dokończyć.
- O nie! Nigdzie nie pójdziesz dopóki nie porozmawiamy. Wiesz co wszyscy przeżywamy? Jak to przeżywa Louis!? -prawie wykrzyczałam mu to w twarz. Poniosło mnie... Znowu! Oni się kochają i nie powinni stawiać przeszkód na drodze prawdziwej miłości. Pożałowałam tego co zrobiłam, bo po policzkach chłopaka zaczęły spływać łzy.
-Już... Przepraszam. Porozmawiajmy spokojnie. Dobrze? - przytuliłam go i głaskałam go głowie. Zauważyłam, że na palcach mam mąkę. Nie miało to teraz znaczenia.
-Co z Lou? -zapytał już spokojniej.
-Nie za dobrze... Tęskni, martwi się i obwinia siebie za to wszystko. Wiem co myślisz. Poszedł do łóżka z Eleanor...
-Bo to prawda! Zdradził mnie! -zaprowadziłam Loczka na kanapę, aby usiadł, a sama zajęłam miejsce obok niego.
-Myślę, że on powinien Ci to wytłumaczyć osobiście, ale ja to zrobię.
-Dani, tu nie ma co tłumaczyć... Nie jestem ślepy...
-A wiesz co się stało? Że Louis był pijany i z jakiego powodu? Co zrobiła Eleanor? -pokiwał przecząco głową i spojrzał w stronę podłogi. -Może zacznę od początku. Tamtego dnia Louis przeprowadzał trudną operację. Jego pacjent nie przeżył... Pierwszy raz na jego stole operacyjnym zginął człowiek. Lekko się załamał. Poprosiłam, żeby poszedł do domu. Nie zrobił tego. Wyszedł i znalazł się w jakimś klubie. Upił się i zadzwonił po kogoś, żeby go zabrał do domu. Myślał, że rozmawia z Nickiem, a nie z Tobą bo nie chciał Cię martwić... Niestety to była Eleanor. Zabrała go do domu i zaczęła uwodzić. Pod wpływem alkoholu on nad sobą nie zapanował i dalej już wiesz... Po Twoim wyjściu wyrzucił ją z domu i kazał nie wracać. Gdy do niego zadzwoniłeś wtedy, nie było z Nim najlepiej. Powinieneś to wszystko przemyśleć... Najpierw opowiedz mi gdzie byłeś i co się stało.
-Może masz rację, ale nie jestem gotowy, żeby mu wybaczyć. Byłem u przyjaciółki... Nie mam ochoty tego tłumaczyć.
-Nie mówię tu o wybaczaniu. Jeszcze nie... Chodzi mi jedynie o zrozumienie. Musisz wrócić do domu. Louis coś mówił o kuratorze sądowym. Miał zjawić się wcześniej, ale jakoś Was to ominęło. W przyszłym miesiącu złoży Wam wizytę.
-Nie chcę wracać. Nie wiem co miałbym powiedzieć...
-Dobrze. W takim razie zostań u mnie. Na pewien czas.
-Jeśli mam być szczery to przyszedłem tu z nadzieją, że to powiesz...
-Nie ma sprawy. Ale Tommo musi wiedzieć, że u mnie jesteś i nic Ci nie jest. Mogę też zabrać trochę Twoich rzeczy.
-Mogłabyś mi coś obiecać?
-Oczywiście, że tak... Hazz, przecież o tym wiesz.
-Nie chcę widzieć Lou przez jakiś czas. Proszę...
-Spróbuję, ale niczego nie obiecuję. Chodź, zrobimy obiad! -pociągnęłam chłopaka za rękę, na której przypadkiem podwinął się rękaw. Ujrzałam tam świeże blizny. Harry szybko zakrył je ponownie jakby chciał udawać, że nic nie widziałam.
-Hazz... Dlaczego to zrobiłeś?
-Nie mów o tym Louisowi... -popatrzył na mnie proszącym spojrzeniem, któremu nikt nie potrafiły się oprzeć.
-Niech Ci będzie, ale jeszcze o tym porozmawiamy. -pokiwał głową i poszliśmy wspólnie przygotowywać posiłek.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam pomysł na jeszcze jeden rozdział i spróbuję go napisać dziś lub jutro. Sądzę, że dodałam tutaj sporo dialogów. Zwykle jest więcej opisów, ale mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza. Kończą mi się ferie, więc znowu dopadnie mnie brak czasu na pisanie. Zastanawiam się nad podziałem opowiadania na dwie serie. Jeszcze nie teraz... Powiedzmy, że za jakiś czas. Dziękuję za komentarze i pytania do postaci. Nawet nie wiecie, jakiego banana mam na twarzy, gdy widzę ile tego jest. Miłego dnia (lub nocy)! :))





11 komentarzy:

  1. Jej!!! Dobrze że Harry wrócił ale szkoda że nie chce wybaczyć Louisowi :( Czekam na nn
    @CheshireCat0102

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej!!! Dobrze że Harry wrócił ale szkoda że nie chce wybaczyć Louisowi :( Czekam na nn
    @CheshireCat0102

    OdpowiedzUsuń
  3. aww... wspanialy odcinek, mam nadzieje ze ta suka Eleanor się wreszcie od Lou odczepi -.- a Zayn zrozumie że nie ma szans xDD mam też nadzieję że Hazza wybaczy Lou i że bd już tylko lepiej :)))) czekam na nn :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze rozdział świetny. Dobrze, że Hazz wrócił, ale szkoda, że nie do Lou...
    Czekam na nowy ;D

    @kevinomania

    OdpowiedzUsuń
  5. *o* czekam na następny ze zniecierpliwieniem *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne :) kiedy 34 ?:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niech już wróci do Louis'a , niech się pogodzą , niech ta pieprzona El wypieprza i nich znowu powrócą piękne Larry moments -ale wiem , że tak nie będzie bo to ty planujesz co będzie i jak wszystko się potoczy . Jednakże mam nadzieję ,że wszystko będzie dobrze bo serce mi się kraja widząc,że wcale tak nie jest .
    Świetnie piszesz , nie ma się w zupełności do czego przyczepić .
    Żadnych błędów się nie dopatrzyłam , styl jest nienudzący i wcale nie naciągany . Oby tak dalej xx

    Pozdrawiam i całuję :
    @Kalink_Kaa

    Zapraszam również do mnie :
    http://whispers-of-thee-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny. *-* Jestem mega ciekawa co będzie dalej.... Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział. Wykorzystaj swój pomysł jak najszybciej i jak najlepiej. :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka, jestem nową czytelniczką.. twój blog jest świetny.. ! genialnie piszesz... Biedny Lou i Harry.. oby do siebie wrócili... dobrze, że Perri weszła do łazienki jak Hazza się ciął.. już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału..!! ^^ pozdrawiam i życzę weny..! Xx.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest świetny ! Uwielbiam tego bloga i nie mogę się doczekać kolejnego rozdiału :D
    Również zapraszam do mnie :)
    http://incredilble-men-and-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń