31 stycznia, 2013

Rozdział 35



***LOUIS***

Minął tydzień od zamieszkania Harry'ego z Danielle, a u mnie nie wiele się zmieniło. Chociaż mama postanowiła mnie odwiedzić. Nie robiła tego bez powodu przez wiele lat. Twierdzi, że pokłóciła się z tatą i wzięła urlop, żeby zobaczyć co u jej ukochanego synka. Dzisiejsze popołudnie jest co najmniej dziwne. Niall i Nathalie postanowili mnie odwiedzić. N&N. Fajnie to brzmi... Wciąż jest mama no i Nick. Kolejna litera 'N'. To jakaś klątwa? Twierdzi, że jeśli dalej tak pójdzie to wpadnę w depresję. Zaprosił wielu naszych kumpli ze studiów do mojego domu tylko dlatego, że nie miałem ochoty iść na imprezę. Nie mam pojęcia czyim pomysłem było włączenie głośno muzyki i przyniesienie alkoholu. Pewnie Stan'a... Jay już narzeka, że jako lekarz nie powinienem brać udziału w takich imprezach. Tylko ja tutaj nie biorę w niczym udziału. Siedzę sobie i patrzę w telewizor próbując nie wyrzucić wszystkich z domu. N&N siedzą prawie obok mnie i się przytulają. Najwidoczniej nie mają ochoty się bawić 'po studencku'. Ja też. Nie chodzi o to, że nie lubię tego. Po prostu nie mam nastroju do zabawy. Zdziwiłem się gdy usłyszałem dzwonek do drzwi. Jakim cudem go słyszę w tym hałasie? A jeśli to kolejni goście? Kto to mógłby być? Może Zayn chce mi dać kolejną lekcję... Okaże się. Leniwie wstałem z kanapy i poszedłem otworzyć. Gdy moim oczom ukazał się Harry, uśmiechnąłem się najszczerzej jak potrafię.
-Chciałem porozmawiać, ale widzę, że dobrze się bawisz... Nie będę Ci przeszkadzać... -powiedział chłopak z lokami i po prostu sobie poszedł. Nie zważając na to, że pada deszcz, jest zimno i nie jestem zbyt ciepło ubrany szybko ubrałem buty i pobiegłem za Nim. Oczywiście nie miał parasola, ani nic przeciwdeszczowego. Gdy byłem blisko Niego odezwałem się.
-Przepraszam. Ja nie chciałem, na prawdę... Co mogę zrobić, żebyś mi wybaczył? -chłopak odwrócił się słysząc moje słowa.
-Nie chodzi o to, że nie chcę Ci wybaczyć. Bo chcę... Ale nie potrafię. Proszę, zrozum. -odpowiedział.
-Myślę, że mam Ci coś do wyjaśnienia. Przez pewien czas zastanawiałem się jak Ci to powiedzieć, ale nie miałem zamiaru kłamać. Wszystko co powiem to prawda, tylko trudno ją wytłumaczyć...
-Więc czekam. -powiedział lekko oschle. Wciąż nie patrzył mi w oczy. Ja chciałem w nie spojrzeć, ale nie zbyt mi to wychodziło, gdyż Hazza zerkał co chwila na boki lub pod nogi.
-Tamtego dnia byłem kompletnie pijany. Powodem tego, że sporo wypiłem była praca. Na moim stole operacyjnym zginął człowiek. Byłem załamany i nie wiem co strzeliło mi do głowy, aby wpaść do tego baru. Chciałem zadzwonić po Nicka, żeby Ciebie nie martwić moim nie zbyt dobrym stanem. Pomyliłem numery zatelefonowałem do Eleanor. Ona po mnie przyjechała i zabrała mnie do domu. Cały czas mnie prowokowała, a ja nie miałem nad sobą kontroli. Pamiętam to jak przez mgłę... Ona mnie pocałowała i jakoś tak wyszło... Do niczego między Nami nie doszło... -wyjaśniłem.
-Danielle mi to wszystko powiedziała. Nie wiem czy to nie było nic... Obiecałeś, że zawsze będziemy razem, że nic ani nikt Nas nie rozdzieli. Mówiłeś, że kochasz tylko mnie... Na co to wszystko? -zaczął płakać i mówić cicho.
-Ciii, nie płacz, proszę... Moje serce pęka gdy widzę Cię smutnym. Hazz, posłuchaj. Kocham tylko Ciebie, proszę, zrozum. To był niewinny pijacki wybryk. Ja tego nie chciałem, brzydzę się sobą za to co zrobiłem. Wiem, że to nie łatwe, ale spróbuj mi wybaczyć...
-Też Cię kocham... Lou, proszę, przytul mnie i powiedz, że wszystko będzie dobrze... -wyszeptał i spojrzał w moje oczy. Po jego policzkach spływały łzy. Bez chwili wahania objąłem go najmocniej jak potrafiłem. Tęskniłem za tym... Trwaliśmy przez jakiś czas w uścisku, gdy Harry na mnie ponownie spojrzał. Przybliżyłem moją twarz do jego i na jego wargach złożyłem delikatny pocałunek. Już miałem go przerwać, ale chłopak go odwzajemnił. Pogłębiłem zbliżenie naszych ust. Czułem jak krople deszczu wpływają po mojej twarzy, ale nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie. Gdy potrzebowałem zaczerpnąć powietrza oderwałem się od niego, nasze czoła się stykały, a my patrzyliśmy sobie w oczy.
-Wszystko będzie dobrze. -wyszeptałem uśmiechając się, a Loczek również się uśmiechnął. Ujrzałem te śliczne dołeczki w jego policzkach i stwierdziłem, że jest dosyć chłodno. Złapałem go za rękę, która również nie była zbyt ciepła.
-Chodźmy do domu, dobrze? Bo jeszcze się przeziębisz...
-Nie mam ochoty na zabawę, która tam najwyraźniej trwa.
-Zawsze mogę ją przerwać i wyprosić wszystkich. Mama niestety zostanie, więc nie będziemy sami.
-Zaraz. Co tu robi Twoja mama? -zapytał robiąc zdziwioną minę.
-Odwiedza mnie. Pokłóciła się z tatą i wsiadła w pierwszy samolot do Londynu. -pociągnąłem go za dłoń. Nie byliśmy daleko. Po wejściu do budynku wyłączyłem muzykę, na co niewielki tłum zareagował patrząc z moją stronę. Oznajmiłem, że impreza się skończyła i zapraszam innym razem, mimo iż w najbliższym czasie nie mam takich planów. Niall i Nathalie postanowili, że również już pójdą. Poczekałem, aż wszyscy znikną w drzwiach. Ze mnie i Hazzy kapała woda, on na dodatek się trząsł z zimna.
-Chodź do się przebrać i wziąć ciepły prysznic. -zaproponowałem.
-Poradzę sobie sam. -po czym wyszedł schodami na górę. Moja mama właśnie wyszła z pokoju.
-Widzę, że wszyscy poszli. Wreszcie. Przemokłeś! Zrobię Ci herbaty... -głos Jay był lekko zachrypnięty. Czyżby płakała? Nie wiem...
-Zrób dwie. -też poszedłem do swojego pokoju po ubrania. W łazience słyszałem dźwięk spływającej wody. Nacisnąłem na klamkę, ale drzwi były zamknięte. Dobrze przynajmniej, że w domu są dwie łazienki. Sam również zdjąłem ubranie i wszedłem pod ciepłą wodę. Wysuszyłem włosy ręcznikiem, a potem suszarką. Ułożyłem je tak jak zwykle i ubrałem koszulkę, którą Harry lubi gdy noszę oraz obcisłe spodnie. Stwierdziłem, że mój tyłek wygląda całkiem nieźle. Zszedłem na dół, a w kuchni Jay siedziała przy stoliku z Loczkiem. O czymś rozmawiali, ale przestali gdy mnie zauważyła. Podała mi mój kubek z gorącym napojem i powiedziała, że musi iść na zakupy. Postanowiłem zacząć rozmowę.
-Więc, wybaczysz mi? -zapytałem z nadzieją w głosie.
-Dobrze... Ale mimo wszystko nie jestem gotowy, żebyśmy od razu byli razem tak jak wcześniej. Poczekajmy...
-Co masz na myśli? -zapytałem.
-Wiesz co mam na myśli.
-W porządku. Chcę tylko abyś pamiętał o jednym. Kocham Cię i bez względu na wszystko zawsze będę .

***NICK***

Głupio się czuję z wiedzą, że Louis nie chciał tej imprezy, którą mu zrobiłem. Na dodatek akurat wtedy, kiedy Harry się u Niego pojawił. Widzę, że jest lepiej bo wrócili razem. Nie sądzę, by Loczek tak szybko chciał znów być z Tommo. Może czuć do Niego lekki uraz za to co widział. Mam nadzieję, że to nie potrwa długo, ani nie podejmie pochopnie decyzji wbrew sobie. Powinienem z Nim porozmawiać. Nie do końca jak z pacjentem, chociaż nie jak z przyjacielem. Tak po środku. Ciekawe czy moje obawy w stosunku do Niego się potwierdziły... Umiem czytać z mowy ciała, a Zayn lekko mnie niepokoi. Martwił się o Hazzę za bardzo jak na przyjaciela. Z Nim też powinienem pogadać, chociaż nie sądzę byśmy jeszcze mieli okazję się spotkać. Chyba trochę za bardzo się w to wszystko wtrącam. Od zawsze tak mam... Szkoda, że nie zainterweniowałem w sprawie Pixie... Może dziś wiedziałbym gdzie ona jest.


***PERRIE***

Ciekawe jak tam rozmowa Harry'ego z Louisem. Swoją drogą, muszę go kiedyś poznać. Mam nadzieję, że będę mieć ku temu okazję. Jeśli się kochają to dadzą sobie radę. Tak jak ja i Jade. Wciąż żyję nadzieją, że jeszcze będziemy razem. Hazz mi w pewien sposób pomógł, bo moi rodzice myśląc, że mam chłopaka 'poluzowali mi łańcuchy'. Od przyszłego tygodnia będę znów chodzić do szkoły. Pociesza mnie to, że znam tam kogoś. Podobno w mojej klasie będzie Zayn. Ten o którym opowiadał mi Loczek kilka razy. Niall również jest z tego samego roku, a jednak o Nim nie wiem wiele. Ciekawe czy mnie polubią... Moja dziewczyna, bo wciąż nie zerwałyśmy wysłała mi zdjęcie z bałwanem, którego sama ulepiła. Ucieszyłam się widząc ją radosną, a jednak w sercu poczułam ukłucie. Chciałabym być teraz z nią, zamiast samej spacerować po Londynie. Od zawsze lubiłam spacery. Uspokajają mnie i pomagają myśleć. Poproszę tatę, żeby oddał mi telefon. Może się zgodzi...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Wreszcie jest! Wydaje mi się, że wyszło dosyć krótko, ale chciałam skończyć jeszcze dzisiaj. W zasadzie gdybym nie czytała w czasie pisania innych opowiadań, od których szczerze mówiąc ciężko się oderwać wyszłoby lepiej. Nie wiem. Tak jak pisałam poprzednio, możecie się podpisywać nazwami z Twittera, brać udział w ankiecie po prawej stronie i zadawać pytania do postaci. Bla bla bla. To samo piszę zawsze, już nie wiem nawet po co. Dla odmiany napiszę coś innego: herbatę słodzę dwoma łyżeczkami cukru. Pewnie obchodzi Was to jak zeszłoroczny śnieg. Pozdrawiam. Miłych Hazzowych urodzin życzę! :D

6 komentarzy:

  1. Oj nie gadaj bo bosko ci wyszedl rozdzial :) fajnie ze Larry sie pogodzil mam nadzieje ze bd tylko lepiej :) i ze Perrie i Jade tez sie ulozy :)) urocze sa i tak smutno mi troche ze rodzice blondyny nie szanuja jej milosci do Jade :))) fajnie by bylo gdyby do Malika i Elki wreszcie dotarlo ze nie maja u nasz chlopakow szans :P a tak wgl kto to Pixie? Co Nick zrobil? O.o @LexiOfficial1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malik i Elka są uparci, nie odpuszczą zbyt szybko. Tego kim jest Pixie wszyscy dowiedzą się za jakiś czas. Historia Nicka zostanie 'lekko' rozwinięta i ktoś z obecnych postaci będzie miał z nią coś wspólnego. Po co ja to tu piszę? Nie ważne... Dzięki za pierwszy komentarz. Opublikowałam rozdział sporo czasu temu i myślałam, że jest porażką, bo nikt nic nie pisał:))

      Usuń
  2. świetnie..Kocham kiedy hazz się rozkleja to takie słdokie ;) ukłony dla autorki !:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sorry że dopiero teraz komentuje, ale miałam zawalony tydzień :(( Hmmm... Rozdział jest super, ale szkoda że Malik jest taki wkurzajacy.Niestety moje groźby (XD) spod poprzedniego rozdziału nie działają i on ciągle pakuje ta swoją sexy dupę w nie swoje sprawy. Larry forever <3 Dobrze że Lou i Hazza wreszcie się pogodzili. Mam wrażenie że przeniesienie się Perri do szkoły z chłopakami trochę namiesza...
    Czekam na nowy rozdział
    @CheshireCat0102

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy to nie dziwnie; zakochać się w opowiadaniu? *.*
    Ale to tylko i wyłacznie twoja wina!!
    Rozdział boski, jak zawsze, nie mam Ci nic do zarzucenia xD
    Czekam na następny ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział nic dodać nic ująć. Jest po prostu świetny. Ubustwiam Cię i czekam na następny rodział. ^^
    P.S. Ja też piję herbatę z dwoma łyżeczkami cukru i cytrynką.

    OdpowiedzUsuń