26 sierpnia, 2012

Rozdział 12

***HARRY***


Kiedy w czwartek wbiegłem do pokoju, po pewnym czasie Louis chciał wejść. Powiedziałem, że jestem zmęczony i chcę spać. Tamtego dnia dał mi spokój. W piątek znów zrobiłem mu śniadanie, tym razem tylko je naszykowałem i napisałem kartkę, że poszedłem spać dalej i żeby mnie nie budził. Posłuchał mnie. Wyszedł do pracy, wtedy wróciłem do mojej nowej metody samookaleczeń. Na plecach mam już całkiem sporo ran. To daje mi poczucie, że w ten sposób odkupuje swoje winy. Nauczyłem się już kontrolować ból. Teraz nie wydaje z siebie żadnych dźwięków sugerujących, że dzieje się coś złego. Tego dnia Tommo wrócił z pracy później, nawet nie pytałem co się stało. Pewnie jakaś operacja się mu przedłużyła. Był padnięty i od razu poszedł spać. Wczoraj już nie zrobiłem mu śniadania. Przyszedł pod moje drzwi i pukał, nie otworzyłem mu. Coś podejrzewał, oboje z Danielle coś podejrzewali. Nie mogłem pozwolić sobie na ponowne ukazanie moich emocji. Teraz z resztą byłem sadystą. torturowałem samego siebie. Jutro muszę iść do szkoły. Wcale się z tego powodu nie cieszę, ale też nie jest mi z tym źle. Wiem, że muszę skończyć liceum. Jest wczesny niedzielny poranek. Wiem, że Lou ma dziś dzień wolny. Lekarze nie często mają wolne dni w weekend. Któregoś dnia zostawił w domu swój kalendarz. Nie jestem ciekawski, po prostu musiałem sprawdzić kilka rzeczy. To właśnie dzięki temu małemu notesowi wiem, że jutro idę do szkoły i że mój opiekun poszukuje dobrego psychologa. Zapewne dla mnie. Może rozmowa z nim by mi pomogła? To pytanie zadaje sobie już przez jakiś czas. Szpitalna psycholożka, była dosyć... dziwna i nie obchodziło ją, to żeby mi pomóc. Chciała tylko jak najszybciej odrobić swoje i iść do domu. Nie widziałem powodu, żeby mówić jej cokolwiek. Ciekawe czy, gdy wrócę do szkoły Zayn znów będzie taki miły jak w szpitalu? Wszystkiego dowiem się jutro. Usłyszałem pukanie do drzwi. To pewnie znowu Tommo. Mógłby mi dać spokój chociaż w niedzielę.
-Harry, wstawaj. Już jedenasta! Musze Ci coś powiedzieć! Otwórz! -postanowiłem, że muszę się w końcu dowiedzieć, że idę jutro do szkoły, żeby nie wiedział, że grzebie w jego rzeczach. Szybko się ubrałem, żeby nie zobaczył moich nowych blizn i otworzyłem drzwi.
-Cześć, ty nie w szpitalu? -udałem zdziwionego.
-Mam dzisiaj wolne, musimy poważnie porozmawiać. -zacząłem się bać, po jego minie wnioskowałem, że jest lekko zły.
-O co chodzi? -zapytałem uśmiechając się. Znowu udawałem. Chyba trochę nie pasowało to do siedzenia w pokoju samotnie i nie wychodzenia z niego. Przynajmniej on tak myślał.
-Najwyższa pora iść do szkoły, byłem u dyrektora i powiedziałem, że jutro będziesz na lekcjach.
-Ok. -powiedziałem wesoło. Naprawdę trochę przesadzam.
-Tyko tyle? -zapytał zdziwiony.
-Tak, a co? -odparłem z  taką miną z jaką on wcześniej
-No to... idę zrobić śniadanie. Zejdziesz na dół? -powiedział z nadzieją, że się zgodzę.
-Nie jestem głodny, ale... dzięki. -mówiąc to wciąż byłem radosny i chciałem mu pokazać, żeby wyszedł. Zrozumiał przekaz i bez słowa zniknął za drzwiami. Głośno stąpał po schodach. Był wściekły, z resztą ja też bym był. Przeszukałem biurko i znalazłem mój plan lekcji. Po tak długim czasie zapomniałem jakie mam zajęcia w poniedziałki. Wychowanie Fizyczne!! Muszę poprosić Lou o zwolnienie, nie jestem jeszcze w stanie normalnie ćwiczyć, a po za tym musiałbym się przebrać. Wtedy wszyscy by widzieli moje plecy. Nie mogłem do tego dopuścić. Stwierdziłem, ze zacznę udawać tak jak powinienem. Otworzyłem drzwi i zszedłem do kuchni. Louis mnie nie zauważył, podszedłem do niego od tyłu i zacząłem rozmowę:
-Zmieniłem zdanie, może jednak coś zjem. Co dzisiaj serwuje szef kuchni? -znów udawałem szczęście i w dodatku zażartowałem.
-Aaa, to ty. Robię tylko tosty z dżemem, ale dla ciebie może być tylko jasne pieczywo więc będą kanapki i kakao.
-Może być, usiadłem przy stole i czekałem na posiłek. Gdy Lou postawił przede mną talerz zapytałem czy my tyle zjemy. On odpowiedział, że to wszystko dla mnie, on miał jedynie kilka kanapek.
-Mało jesz, a jesteś po poważnym zabiegu. Nie mogę Cię zaniedbać. To wszystko ma zniknąć, inaczej z tąd nie pójdziesz i ja też. -uśmiechnął się, a ja mu odpowiedziałem morderczym spojrzeniem. Podał mi jeszcze kubek kakao.
-To też masz wypić, brakuje Ci wapnia. -cholera, dla zwolnienia z lekcji muszę zostać buldożerem? Nie, dzięki. -Odpowiedziałem sam sobie. W końcu wziąłem pierwszą z kanapek, gdy ją zjadłem uświadomiłem sobie, że jestem na prawdę głodny. Nawet się nie spostrzegłem jak zjadłem wszystko. Kubek też był już pusty. Mój opiekun zapytał czy chce jeszcze. Odpowiedziałem, że tyle mi wystarczy. Najwyższa pora wyprosić zwolnienie.
-Lou..., a nic mi się nie stanie, gdy będę już ćwiczył na Wychowaniu Fizycznym? -zapytałem niepewnie udając przestraszonego.
-Nie powinno, od wypadku minęło trochę czasu, ale jeśli masz czuć się nieswojo to napiszę Ci zwolnienie na miesiąc. Dłużej niestety nie powinienem.
-Miesiąc wystarczy. -odparłem zadowolony, o to co będzie później zacznę się martwić kiedy dokument będzie nie ważny.
-Proszę. -podał mi z torby już napisane zwolnienie. Wiedział, że o nie poproszę, gdy dowiem się jakie mam lekcję.
-Dzięki, ja pójdę już do siebie. -wziąłem kartkę i kierowałem się w kierunku schodów. Louis wciąż stał przodem do okna kuchennego. Zerknąłem na jego pośladki, miałem ochotę złapać za nie i... Nie ważne, nie powinienem tak o nim myśleć. Miałem ochotę być bliżej niego. Zawróciłem, rzuciłem mu się na szyje i podziękowałem. On też mnie objął dość mocno. Czułem, że jeśli szybko nie wydostanie się z mojego uścisku to może stać się coś czego nie chciałem. Może i chciałem, ale nie powinienem. Bez słowa opuściłem jego ramiona i udałem się na górę. Gdy już dotarłem do mojej jaskini, bo tak zacząłem nazywać pokój w którym spędzam większość czasu, usiadłem na łóżku. Co się ze mną dzieje? -zapytałem sam siebie. Już w szpitalu czułem coś do Lou, ale teraz to zaczyna wracać. On traktuje mnie jak syna, a ja mam ochotę go zgwałcić. Tak, mam ochotę ma coś więcej niż łapanie go za jego seksowne pośladki. Pierwszy krok nałogowca to przyznanie się że się bierze. Jak to możliwe, ze przez kilka dni nie chciałem go wpuścić do pokoju, a gdy go zobaczyłem miałem ochotę go przytulić? W jego objęciach byłem szczęśliwy. Mógłbym tam spędzić całe moje życie.



***LOUIS***

Byłem zaskoczony, gdy mnie przytulił. Od jakiegoś czasu wiem, że go kocham. Martwię się o niego. Przez kilka dni go nie widziałem, bo mnie do siebie nie wpuszczał, a gdy tylko mnie zobaczył postanowił coś zjeść i mnie objąć. Nie rozumiem jego zachowania. W połowie przyszłego tygodnia umówiłem go na wizytę u znajomego psychologa. Może po kilku spotkaniach mu się poprawi. W piątek byłem po pracy porozmawiać z Danielle, to dla mnie to też jest trudne. Widzę, jak mój ukochany cierpi i dusi to w sobie. Nie wie, że gdyby mi powiedział to nic by się nie stało. Może to moja wina? Gdy ostatnio zwierzył mi się z tego co czuje mogłem wydawać się trochę dziwny. To dlatego, że się martwiłem. Jeśli tym go zraziłem do siebie? Nie jestem w stanie nic zrobić. Na razie. Mój kolega zadeklarował pomoc. Poczekam te kilka dni.
 -------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jestem Wam naprawdę wdzięczna, za wszystkie pozytywne opinie. Im ich więcej tym bardziej mam ochotę pisać dalej. Nowy rozdział dodam tak jak zwykle, po 5 komentarzach pod tą częścią.

6 komentarzy:

  1. Boskie boskie boskie !! Aa już nie mogłam się doczekać !! Niech Harry w końcu zrozumie, że to nie jego wina :)

    OdpowiedzUsuń
  2. BOSKIE! ^^
    Czekam na nn <3
    Zapraszam do sb i licze że dodasz jakiś mały komentarz:
    http://onedirection-imaginy-pati.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham Twoje opowiadania :D Kolejny rozdział co raz lepszy. Jej mam nadzieję, że w końcu wszystko będzie dobrze z Harrym i zaczną się scenki z Larrym <3
    Uwielbiam to opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz talent dziewczyno. Nie marnuj go, mam nadzieję, że nie poddasz się nigdy i ciągle będziesz pisać. Ja wierzę w Ciebie tak samo jak dziewczyny, które to czytają. Więc pisz i myśl dalej.
    + Uwielbiam twoją fabułę, masz dobre pomysły.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne opowiadanie !!!!!!

    OdpowiedzUsuń