28 sierpnia, 2012

Rozdział 14

***HARRY***

Rano wstałem wcześniej niż zwykle. Musiałem przemyśleć sobie wczorajsze wydarzenia i nie miałem ochoty rozmawiać z Lou. Nie chodzi o to, że się na niego gniewam. Po prostu nie byłem jeszcze gotowy. Wziąłem prysznic i ubrałem czarne rurki, biały t-shirt i granatową marynarkę. Nie martwiłem się siniakiem na twarzy. Najciszej jak mogłem zszedłem po schodach i udałem się w stronę drzwi. Narzuciłem na siebie płaszcz i włożyłem białe conversy. Postanowiłem iść do mojego domu. Bałem się tej wizyty, ale najwyższa pora zmierzyć się z przeszłością. Po dłuższej wędrówce ulicami Londynu zauważyłem miejsce mojego dawnego zamieszkania. Miejsce w którym się wychowałem. Zacząłem grzebać po kieszeniach w poszukiwaniu kluczy. W końcu znalazłem przedmiot pasujący do zamka. Otworzyłem bramę i szedłem przed ogród. Gdy dotarłem do drzwi skamieniałem. Wróciły do mnie różne wspomnienia, nie tylko te szczęśliwe. Postanowiłem wziąć się w garść. Przekręciłem zamek po czym przekroczyłem próg domu. Wszystko było tak, jak gdy stąd wychodziłem. Brakowało tylko dwójki kobiet siedzących przy stole i jedzących śniadanie. Na wieszakach wisiały różne damskie kurtki i płaszcze. Tuż przy wyjściu była szafka na buty. Zapewne były w niej szpilki mojej mamy i trampki Gem. Moja siostra uwielbiała trampki, zupełnie tak jak ja. W moich oczach zakręciły się słone łzy. Bardzo za nimi tęskniłem, czułem, że wyjechały na wakacje i może za jakiś czas wrócą. Cały dom wyglądał, jakby ktoś miał tu wrócić, niestety to już nie możliwe. Przeze mnie i moją głupotę. Otarłem mokre policzki ręką. Brakowało mi mojej rodziny. Brakowało też moich rzeczy. Tommo zabrał je do siebie gdy byłem w szpitalu. Właściwie teraz mogę powiedzieć 'do nas'. Wciąż czuję się zrozpaczony, tłumię to w sobie, ale czasem uczucia muszą wypłynąć. Zastanawiam się, czy cięcie by mi pomogło. Nawet za tym tęsknię. Z krwią spływają wszystkie problemy, a ból powodował zatracenie się w euforii. Wszystko na chwilę znika. Potem musisz wyjść spod prysznica. Dopóki czujesz ból wszystko jest w porządku, a później... Chcesz wrócić i znów użyć żyletki. To tak działa, jest jak uzależnienie. Chciałbyś tak spędzić całe życie. Samookaleczenie gorącymi sztućcami mimo iż bolało bardziej, nie dawało takiej satysfakcji. To tak jakby palacz, żuł gumę nikotynową. Nie wiem co będzie gdy stanę się pełnoletni. Pewnie mój opiekun będzie chciał bym radził sobie sam. Nie jestem pewien czy dałbym radę. Poszedłem schodami na górę i przekręciłem gałkę do mojego pokoju. Nie było w nim nic oprócz mebli. Usiadłem na pościelonym łóżku. Wyjąłem z kieszeni telefon. Była 6.30., a Louis już dzwonił. Pewnie też wstał wcześniej i się martwi. Miałem całkiem sporo czasu do pierwszej lekcji. Zacząłem myśleć o Boo Bear'ze, dawno go tak nie nazywałem. Wiem, że czuję do niego coś więcej. Coś więcej niż przyjaźń. Może nawet go kocham. Nie wiem tylko co on czuje do mnie. Dlaczego mnie pocałował? Czy to możliwe, aby darzył mnie takim uczuciem jak ja jego? To tylko kilka z wielu pytań, na które nie potrafię sobie odpowiedzieć. Gdy mnie pocałował, nie byłem w stanie oprzeć się jego kuszącym wargom. Oddałem pocałunek, czułem, że to mu się podoba. Nie odrzuciłem go, a on również nie miał zamiaru tego zrobić. Tak mi się wydawało. Zaczęło do mnie docierać co ja robię, w tym momencie on wybiegł. Możliwe, że rozum mu wrócił wtedy, kiedy mnie. Albo po prostu nie czuł do mnie togo co ja do niego i stwierdził, że to był błąd. Jak teraz mam się przy nim zachowywać? Co mam robić? Udawać, że nic się nie stało czy pokazać mu swoją miłość? Ciekawe skąd on wiedział o moich bliznach na plechach? Zanim wbiegł wściekły do mojego pokoju, ktoś nas odwiedził. Może to ta osoba opowiedziała mu prawdę? Ale prawdę znam tylko ja i... i Zayn! To on powiedział Lou o wszystkim! Tylko po co? Z zemsty czy troski? Haha, chyba całkiem odebrało mi rozum. Malik by się troszczył o mnie. Niby z jakiego powodu? Mimo to mam zamiar go zapytać o ten incydent. W szkole z nim porozmawiam. Koniecznie sam na sam. Przy kumplach udaje bandytę, ale przy mnie jest inny, może nawet miły. Lub na odwrót. W tej chwili zerknąłem na zegar w telefonie. Nadeszła pora zbierać się do szkoły. Wyszedłem z domu i go zamknąłem. Przemierzałem tę samą trasę co niegdyś. Tym razem szedłem do tego budynku z celem wyciągnięcia informacji od mojego wroga. Bałem się trochę, z resztą miałem powód. Mógłby mnie znów pobić, miałbym siłę by przeciwstawić się jednemu z mięśniaków, ale nie dziesięciu. Lepiej potulnie dostać od jednego niż przyłożyć kilku i wyjść z tego pół żywym. Przekroczyłem próg tego ogromnego budynku. Od razu zacząłem szukać paczki Malika. Zauważyłem ich tam gdzie zwykle, na końcu korytarza. Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem w ich stronę.
-Mam sprawę do Malika, wiecie gdzie jest? -rzuciłem nie okazując strachu. Byłem już całkiem dobry w maskowaniu emocji.
-Nie ma go dzisiaj i widocznie nie będzie.
-Pewnie wczoraj imprezował i dzisiaj nie ma siły wstać z łóżka. -zażartował jeden z nich.
-Taki chłoptaś jak ty i sprawa do kogoś takiego jak Malik. -zaśmiał się szyderczo najwyższy. W tym momencie postanowiłem się wycofać. Niestety, poczułem czyjś dotyk na ręce.
-Nie tak szybko mały! Chętnie się z tobą pobawimy tak jak zwykle! -mówił, trzymający mnie za nadgarstek.
-Nie dotykaj mnie! -krzyknąłem okazując wściekłość. Złożyłem wolną dłoń w pięść i przywaliłem z całej siły w oko mojemu oprawcy. On mnie puścił i złapał się za cześć ciała, w którą go uderzyłem. W tym momencie kilku innych zaczęło mnie obchodzić dookoła. Poczułem strach. Właśnie dlatego nigdy się im nie stawiam. Jeden z chuliganów już miał zamiar się na mnie rzucić, gdy usłyszałem wybawienny głos.
-Zostawcie go! -krzyknął blondyn zmierzając w naszym kierunku. To był Niall Horan. Nie miałem pojęcia, czemu zadaje się z tymi osiłkami. Był wyraźnie inny niż oni. Bardziej podobny do mnie.
-Horan, odejdź! Mamy z nim coś do załatwienia! -krzyknął chłopak z podbitym okiem.
-A jeśli Zayn dowie się, że dokuczaliście jego zabawce to co zrobi?! -rzucił reszcie sugestię. Po czym oni wrócili do swoich zajęć czyli pogawędek przy oknie.
-Dzięki za pomoc. Pamiętasz kim jestem? -zapytałem z wdzięcznością.
-Ty jesteś... Harry, Harry Styles.
-Skoro ktoś taki jak Niall Horan mnie poznaje, to może nie jestem taką szarą myszką jak mi się wydaje. -zażartowałem, a on się zaśmiał.
-Chodźmy lepiej stąd.-pokazał ręką w inną stronę szkoły. Szliśmy w ciszy. Krępującej ciszy.
-Co cię martwi? -zapytałem mojego wybawiciela.
-Czemu myślisz, że coś mnie martwi? -odparł smutno.
-Nauczyłem się poznawać po ludziach emocje próbując maskować swoje. Mam pomysł jak Ci się odwdzięczę. Możesz mi się zwierzyć ze swoich problemów. To podobno pomaga. Z doświadczenia wiem, że nie zawsze, ale spróbować warto.
-Dziękuję Ci za propozycję, ale nie wiem czy powinienem. Masz sporo swoich zmartwień.
-Nie przesadzaj. Po prostu mów. -pokazałem byśmy usiedli na podłodze pod jedną z klas. Zrobił tak jak prosiłem.
-Chodzi o to, że... martwię się o najlepszego przyjaciela.
-Czy ten przyjaciel to Zayn? -zapytałem spokojnie, pokazując mu, że słucham.
-Tak, chodzi o niego. Nie powinienem Cię tym dręczyć. Wiem, że go nie lubisz i masz swoje powody.
-Jeśli tylko czujesz potrzebę wylania z siebie emocji to mów. Nie liczy się, to czy mnie to zaboli czy zmartwi. Po prostu pomoże tobie. -byłem trochę doświadczony w psychologii.
-Widzisz, z Zaynem przyjaźnię się od dziecka. Zawsze sobie wszystko mówiliśmy, lecz od kiedy przyszliśmy do liceum on zrobił się skryty i tajemniczy. Na dodatek zadaje się z tymi bandziorami. Wkręcił mnie w to towarzystwo, bo nie chciał bym został sam. Ja jestem inny niż oni, nie żywię się cierpieniem innych. Zwłaszcza Zayna. Widzę, że coś go dręczy, ale ukrywa to. Jakby bał się mojej reakcji na tą informację. Nie mam pojęcia o co chodzi. Boli mnie to, że już mi nie ufa i jest inny niż kiedyś. Mój Zayn był wesoły, miły i radosny, tego człowieka nie znam...
-Lepiej Ci, gdy komuś to powiedziałeś? -zapytałem, po tym jak on skończył.
-Mam być szczery? Nie bardzo...
-Spróbuj coś od niego wyciągnąć, powiedz mu, że może Ci ufać.
-Myślisz, że nie próbowałem? -w tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcję. Uświadomiłem sobie, że nie mam książek i muszę iść w stronę szafek. Pożegnałem się z Niall'em, na co on odpowiedział uśmiechem. W tym momencie wpadł mi do głowy głupi pomysł. Po lekcjach odwiedzę Malika i spróbuję wyjaśnić moją sprawę. Jako to, że jest jednym z najpopularniejszych licealistów, wszyscy wiedzieli gdzie mieszka. Ledwo zdążyłem wejść do klasy, bo nauczyciel zamykał już drzwi. Od czasu tego wypadku wszyscy są dla mnie mili. Nawet pan Kaldenborn. Na biologii omawialiśmy dział genetyki. Nie było to zbyt skomplikowane, ale gdybym nie zrozumiał to zawsze Louis mógłby mi to wytłumaczyć. Na przerwie sprawdziłem telefon. Dziewięć połączeń nieodebranych. Wszystkie od Tommo. Musiał na prawdę bardzo się martwić. Nie chciałem się z nim komunikować, dopóki nie uporządkuje sobie swoich uczuć. Reszta lekcji minęła jak zwykle. Wszyscy byli dla mnie mili i mówili co mam nadrobić. Gdy zadzwonił ostatni dzwonek, najszybszym tempem jakim mogłem wyszedłem ze szkoły. Gdy byłem już daleko za bramą i miałem skręcać w stronę domu Zayna zauważułem samochód Louisa. Przyjechał po mnie. Nie chciałem by mnie zobaczył więc przyspieszyłem jeszcze bardziej. Po piętnastominutowej podróży zobaczyłem spory dom. Należał do rodziny Malików. Przeszedłem przez bramę, wyszedłem na schody i wcisnąłem dzwonek. Po chwili usłyszałem kroki. Drzwi otworzyła mi miła kobieta w średnim wieku, pewnie matka Zayna.
-Witam, kim jesteś młody człowieku? -zapytała serdecznie.
-Ja... ja do Zayna. Nie było go dzisiaj w szkole i...
-Jest w domu, wejdź, zawołam go. -kobieta wpuściła mnie do środka. Była naprawdę wesoła. Po chwili przyszła z Zaynem do salonu. Miał podbite oko.Wskazała synowi mnie ręką i kazała się przywitać.
-Witaj Harry. -podał mi rękę. Zrobiłem to samo czując na sobie wzrok muzułmanki.
-Jak miło, że mój syn wreszcie znalazł sobie porządnych kolegów, którzy się o niego martwią...
-Mamo, zostaw nas samych. -poprosił Malik Junior. Kobieta potulnie wyszła do kuchni i powiedziała, że zrobi nam herbaty.
-Po co przyszedłeś? -zapytał zmieszany chłopak.
-Ja w sprawie tego co stało się wczoraj. Dlaczego doniosłeś Louisowi o wszystkim?
-Możesz nie wierzyć, ale czułem, że tak trzeba. -powiedział spokojnym tonem.
-Gdy mi dokuczasz to też czujesz, że tak trzeba? -zapytałem po cichu by jego matka nie usłyszała.
-Wiesz, że nie, więc po co pytasz?
-Co Ci się stało w oko? -zapytałem ciekawie.
-Twój opiekun mi wczoraj dokopał.
-Louis? -pomyślałem, że on naprawdę się o mnie troszczy.
-Harry..., ja chciałem... chciałem Cię... prze... -Usłyszałem kroki kogoś zmierzającego w naszym kierunku. Nagle mama przerwała synowi wypowiedź.
-Zaczęło mocno padać, mógłbyś zostać u nas na noc. -powiedziała mama mojego wroga.
-Nie chcę robić problemów. -nie chciałem tu nocować. Starałem się przekonać jego matkę, że to zły pomysł.
-Żaden kłopot, synku przekonaj kolegę. Zadzwonimy do jego rodziców i powiemy, że zostaje u nas. -uśmiechnęła się porozumiewawczo do syna. Poczułem łzę spływającą po moim policzku. Otarłem ją.
-Moja mama zginęła miesiąc temu w wypadku. -starałem się nie okazywać smutku.
-Przykro mi, naprawdę. Kolejny powód byś u nas został. Do kogo mam zadzwonić?
-Nie trzeba nigdzie dzwonić, Louis na pewno się zgodzi.-powiedział mulat.
-Pościelę Ci w pokoju z Zaynem. Za chwilę wracam. -no świetnie. Mam spać w domu mojego prześladowcy. Mało tego w domu, w pokoju. Nie jestem pewien czy to zniosę. Nie mam zamiaru dzwonić do Tommo, martwił by się. Ja sam się o siebie boję. Może gdyby Malik był przywiązany do łóżka, czy zamknięty w szafie, ale tak? A jeśli wstanie w nocy i usiłuje mnie zabić? Kto wie co on wymyśli, żeby się mnie pozbyć. Udusi mnie poduszką? Albo załatwi to ciszej i podetnie mi żyły? Co za ironia, pomyśleć że jakiś czas temu sam się ciąłem.
 ---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieje, że Wam się spodobało. Zasady takie jak zwykle: 5komentarzy= nowy rozdział.

6 komentarzy:

  1. BOSKI ROZDZIAŁ ;D
    CZEKAM NA KOLEJNY <3

    http://onedirection-imaginy-pati.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. ŚWIETNY ROZDZIAŁ !! CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA KOLEJNY <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Spodobało spodobało nam się :D Czekam na dalszy rozwój akcji ; *

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem ciekawa co wydarzy się u Zayna. I jak to wszystko potraktuje Louis. Po tym niespodziewany pocałunku może wszystko się zmienić, mam nadzieję że będzie Larry, a nie Zarry. Chociaż to drugie jeszcze bym wytrzymała :DD

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne świetne świetne !

    OdpowiedzUsuń
  6. Teraz czas na moje wypociny. ; )
    Jestem tutaj pierwszy raz, przeczytałam wszystkie rozdziały co zajęło mi sporo czasu, bo lubię się trochę nad tym wszystkim pozastanawiać i pragnę stwierdzić, że świetnie idzie ci pisanie. Sądzę, że nie popełnię błędu mówiąc, że doskonale wczuwasz się w to co piszesz. Niesamowicie to opisujesz i przyznaje z ręką na sercu, że to jest bardzo ciekawe. *______*
    Ugh, rozdział jest świetny. Co prawda martwi mnie to, że Harry nie chce rozmawiać z Louisem, ale po części go rozumiem.
    Co do kwestii samookaleczania, gdy to czytam czuję ucisk w żołądku, bo mam z tym... styczność. ;/
    Z każdym nowym rozdziałem coraz bardziej angażuję się w to opowiadanie. Jest bardzo ujmujące i czarujące jednocześnie.
    Wracając do tego rozdziału, odrobinę szkoda mi Malika, bo chociaż znęcał się nad Stylesem to on go kocha i chcę mu to wszystko poniekąd zrekompensować.
    Ach, te moje wypociny są już długie, a ja jeszcze chcę napisać kilka rzeczy.
    Harry z Zaynem w jednym pokoju... zapowiada się ciekawie. Może Curly w końcu mu wybaczy, w co wątpię, bo skoro sam sobie nie może wybaczyć, to jak ma wybaczyć Malikowi.

    Fuck, chciałam jeszcze kilka rzeczy napisać, ale nie mam teraz czasu, więc nadrobię wszystko przy następnym rozdziale.
    Love You.

    K. xX

    OdpowiedzUsuń